Niecodzienne prace w byłej Stoczni Gdańskiej. Fragmenty dawnego, niemieckiego U-boota wydobywane są tam właśnie spod ziemi. Po konserwacji mają trafić na muzealną ekspozycję. Co ciekawe, elementy kadłuba przez lata służyły za podziemny schron.

Niecodzienne prace w byłej Stoczni Gdańskiej. Fragmenty dawnego, niemieckiego U-boota wydobywane są tam właśnie spod ziemi. Po konserwacji mają trafić na muzealną ekspozycję. Co ciekawe, elementy kadłuba przez lata służyły za podziemny schron.
Wydobywanie U-boota /Kuba Kaługa /RMF FM

Wydobywane spod ziemi elementy to najprawdopodobniej segmenty okrętu podwodnego typu U VII. Z takich właśnie segmentów składane były kadłuby U-bootów. Zanim trafią one na ekspozycję, zostaną oczyszczone i zakonserwowane.

Docelowo mają zostać przewiezione do Twierdzy Wisłoujście. Chcemy je prezentować na Szańcu Wschodnim, jako część ekspozycji poświęconej związkom Gdańska z morzem – mówi Grzegorz Jedlicki z Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. Dodaje, że eksponaty będą unikatowe nie tylko w skali Polski. W Europie są okręty w całości. Natomiast sekcje – takie jak my mamy – to nie. To jest po prostu czysty materiał budowlany. A sekcje, które są prezentowane gdziekolwiek, to są sekcje gotowego U-boota, pociętego na części – opowiada Jedlicki.

Jak to możliwe, że zachowały się w dobrym stanie? Wszystko wskazuje na to, że to elementy okrętu, którego budowy w Gdańsku podczas II wojny światowej nie udało się ukończyć. Najpewniej kadłub budowany z tych segmentów, nie został nigdy zwodowany. Po latach segmenty wykorzystano do budowy… schronu przeciwlotniczego. Osadzono je w gruncie, przysypano grubą warstwą ziemi.

O takim wykorzystaniu segmentów U-boota historycy z Gdańska wcześniej nie słyszeli. To jest pierwszy przypadek, o którym ja wiem. Słyszałem o wykorzystaniu jako zbiorniki. Nawet jako zbiorniki na wino! Ale jako schron? Wykorzystano to, co było na terenie stoczni. Dzięki temu uzyskano małym kosztem uzyskano – może nie pełnowymiarowy i spełniający wszelkie wymogi - ale jednak, schron dla załogi – opowiada Marcin Westphal z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Choć na razie nie ma danych o pojemności i parametrach schronu, Westphal ocenia wstępnie, że w skrajnej sytuacji, rzeczywistego zagrożenia w środku mogłoby zmieścić się nawet około 200 osób. W jakimś stopniu jest to historyczna perełka. Po pierwsze elementy okrętu podwodnego, po drugie nietypowe wykorzystanie ich po II wojnie światowej przez Polaków – mówi Westphal.

Wstępnie historycy oceniają, że mają do czynienia z trzema sekcjami kadłuba sztywnego U-boota typu VII. Cały okręt tego typu składał się z co najmniej 8 takich segmentów.

Po emisji materiału o U-boocie w Faktach RMF FM skontaktował się z nami słuchacz, który jest byłym pracownikiem Stoczni Gdańskiej. Informuje, że na jej terenie było więcej podobnych obiektów. Kilka lat temu na pewno jeden, być może dwa zostały odkopane i pocięte na złom. To był chyba rejon zajezdni wózków akumulatorowych. Ten, o którym państwo wspominali, znajduje się przy bramie nr 4. Był jeszcze magazyn farb zbudowany z niewielkiej sekcji okrętu – pisze Grzegorz Laskowski. Publikujemy zdjęcia, które nam przesłał. Według naszego słuchacza pochodzą z 2007 roku.

(mpw)