"Koniec rozmów za zamkniętymi drzwiami. Z naszej strony kolejnej pozycji kompromisu już nie będzie" - mówią o poranku protestujący w Sejmie opiekunowie i niepełnosprawni. Dziś mija 21 dni, od kiedy okupują sejmowe korytarze.

Protestujący nie chcą już rozmów bez mikrofonów i kamer, bo - jak mówią - czują się oszukani. Są oburzeni słowami pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych. Twierdzą, że z jednej strony za zamkniętymi drzwiami słyszą deklaracje, iż są najsłabszą grupą wymagającą wsparcia, a z drugiej strony słowa ministra na komisji zdrowia, że nagrodę Nobla powinna zostać osoba, która wskaże tych najsłabszych.

Narysujemy tę nagrodę Nobla dla rządu i wręczą ją dziewczynki Wiktoria i Madzia - mówiła jedna z protestujących matek Iwona Hartwich.

Protestujący chcą rozmawiać, ale na sejmowym korytarzu - "tu gdzie od 3 tygodni leżą nasze dzieci" - dodaje Iwona Hartwich.

Mówi się co innego w oczy, a na drugi dzień robi się co innego. My już nikomu nie wierzymy - mówi.

Politycy PiS unikają protestujących

W Sejmie rozpoczyna się dziś kolejne posiedzenie. Politycy pojawili się przy Wiejskiej, ale mimo bezpośrednich zaproszeń, do niepełnosprawnych i ich opiekunów nie przyszedł żaden z posłów Prawa i Sprawiedliwości. Parlamentarzyści partii rządzącej unikają protestujących.

W wyjątkowo trudnej dla siebie sytuacji był poseł Stanisław Pięta, który wcześniej napisał w internecie, że policja powinna zająć się protestującymi. Zjawił się nieopodal protestujących, by udzielić wywiadu i od razu został poproszony o rozmowę. Dziękuję bardzo za zaproszenie, ale mam pewne obowiązki - odpowiadał. 

Te obowiązki to, jak się okazało, smsy i bardzo długa rozmowa telefoniczna. Poseł z telefonem przy uchu siedział na ławeczce dobre 20 minut.

Gdy protestujący podeszli do niego, wziął teczkę i z telefonem przy uchu przeszedł za barierki. Chwilę później pojawiła się Straż Marszałkowska i wyprosiła z tego korytarza dziennikarzy. 


Postulaty protestujących

Protestujący podtrzymują postulat przyznania przez rząd osobom niepełnosprawnych 500-złotowego dodatku "na życie".

Liderka protestujących Iwona Hartwich powiedziała, że nowa - jak zastrzegła: ostatnia - wersja kompromisu w sprawie dodatku miałaby polegać na rozłożeniu tej kwoty na trzy raty. Idziemy kroczek do tyłu; zaproponowaliśmy stronie rządowej, aby od września 2018 r. osoby niepełnosprawne otrzymywały 250 złotych, od stycznia 2019 roku - dodatkowo 125 złotych i od stycznia 2020 r. również 125 złotych, co nam daje łączną kwotę 500 złotych - poinformowała Hartwich.

Jak dodała, protestujący chcą ponadto, by dodatek ten został dołączony do renty socjalnej, tak by świadczenie to było zgodne z konstytucją.

Stroną rządowa również pozostała przy swoim dotychczasowym stanowisku, że nie zgadza się na przyznanie 500-złotowego dodatku "na życie". 

(j., mpw)