Warszawska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie okoliczności przecieku projektu wyroku Trybunału Konstytucyjnego. "Otrzymaliśmy materiały z Prokuratury Krajowej wraz z poleceniem wszczęcia postępowania w sprawie przecieku projektu wyroku. W środę w godzinach popołudniowych zostało w tej sprawie wszczęte śledztwo" - poinformował rzecznik prokuratury prok. Michał Dziekański.

Michał Dziekański dodał, że "w ramach tego śledztwa będą rozpoznane wszystkie kwestie wynikające z zawiadomień z tym związanych", a więc kwestie związane z zawiadomieniami posłów PiS, prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego oraz osób prywatnych, które "dotyczyły tej problematyki związanej z przeciekiem".

Nie informujemy o czynnościach planowanych w tej sprawie - zaznaczył prok. Dziekański.

PiS: Mogło dojść do korupcji "sądowo-politycznej"

W ubiegły czwartek prokurator generalny Zbigniew Ziobro polecił prokuraturze wszcząć śledztwo, by wyjaśnić okoliczności przecieku projektu wyroku. Powołał się na działanie "w interesie autorytetu TK i polskiego wymiaru sprawiedliwości". Zapowiedział, że nie będzie w nie ingerował. Powiedział, że śledztwo ma m.in. zweryfikować, czy politycy jakiejś partii obiecywali jakieś korzyści sędziom TK i czy odbyły się między nimi jakieś pertraktacje. Chciałbym, by te fakty nie potwierdziły się - podkreślił.

Pytany, czy możliwe jest wejście prokuratorów do siedziby TK, Ziobro odparł, że "niezależne śledztwo będą prowadzić prokuratorzy" i taktyka śledztwa i zakres czynności procesowych leży w ich kompetencjach.

Z zawiadomienia posłów PiS wynika, że mogło dojść do "korupcji sądowo-politycznej" i uzgadniania z PO wyroku o niekonstytucyjności ustawy. PiS powołało się na fakt, że portal wpolityce.pl w nocy z 8 na 9 marca (9 marca TK wydał orzeczenie ws. nowelizacji - PAP) opublikował projekt wyroku TK, sugerując, że dokument był znany wcześniej posłom Platformy.

PO temu zaprzeczyła i zapowiedziała własne zawiadomienie przeciwko portalowi. Według PO mogło bowiem dojść do - ściganego co do zasady z oskarżenia prywatnego - przestępstwa z art. 212 Kodeksu karnego, pomówienia za pomocą środków masowego przekazu (grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności albo do roku więzienia).

Prezes Rzepliński zlecił wewnętrzną kontrolę w Trybunale

Prezes Rzepliński zawiadomił prokuraturę o przecieku projektu. Art. 266 Kodeksu karnego stanowi, że kto, wbrew przepisom ustawy lub przyjętemu na siebie zobowiązaniu, ujawnia lub wykorzystuje informację, z którą zapoznał się w związku z pełnioną funkcją czy wykonywaną pracą, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia. Taką samą karę przewiduje zaś art. 267 Kk dla tego, kto bez uprawnienia uzyskuje dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonej, podłączając się do sieci telekomunikacyjnej lub przełamując albo omijając szczególne jej zabezpieczenie.

Rzepliński - który zlecił wewnętrzną kontrolę w TK w celu ustalenia źródła przecieku - mówił, że mogło dojść do ataku hackera. W innej wypowiedzi oświadczył: "Daleki jestem od wszelkiego rodzaju teorii spisków, bo (...) teorie spisków to domena PiS, ale wystarczy spojrzeć na skład TK, na to jaki portal to opublikował, wystarczy skojarzyć nazwiska i jest wszystko jasne".

Biernat: Celem podważenie autorytetu Trybunału

Według wiceprezesa TK Stanisława Biernata wyciek miał na celu podważenie autorytetu Trybunału. Mówił, że normalną praktyką w TK jest przygotowywanie pisemnych wersji orzeczeń i rozsyłanie ich sędziom przed naradą. Podkreślali, że projekt, który wyciekł do mediów, powstał kilka tygodni przed rozprawą i ulegał potem modyfikacjom.

Ziobro replikował, że "proceder" przygotowywania wyroków przed rozpoznaniem sprawy na rozprawie jest mu "nieznany osobiście". Jeżeli pan sędzia Biernat wie o tego rodzaju przykładach spraw polskich obywateli, które toczą się dziś przed sądami powszechnymi, to bardzo bym go prosił, aby (...) dostarczył te informacje do prokuratury, bo sądzę, że mogłyby te przypadki być również przedmiotem postępowań - mówił.

To, że "proceder" przygotowywania projektów orzeczeń w TK nie jest znany ministrowi "osobiście" nie dziwi, ponieważ nie był on dotąd sędzią Trybunału - odparł w reakcji Biernat, dodając, że "nie jest zrozumiałe, skąd w kontekście postępowania przed TK wzięło się porównanie z sądami powszechnymi".

9 marca 12-osobowy skład TK orzekł, że cała nowela ustawy o TK autorstwa PiS narusza cztery zasady konstytucji. Za niezgodne z konstytucją uznał jej szesnaście zapisów. Zdania odrębne złożyli Julia Przyłębska i Piotr Pszczółkowski.

Według rządu "komunikat TK" nie spełnia przesłanek ustawowych, by być uznanym za wyrok i nie można tego komunikatu opublikować. Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że Trybunał nie wydał wyroku i słusznie się go nie publikuje, bo TK był niewłaściwie obsadzony i nie orzekał - a powinien - na podstawie ustawy o Trybunale, lecz wprost na podstawie konstytucji.

Rzepliński podkreślił, że wyrok musi być opublikowany. Do warszawskiej prokuratury wpłynęły doniesienia osób prywatnych w sprawie niepublikowania wyroku przez rząd. Nie ma jeszcze decyzji w sprawie tych zawiadomień.

(mpw)