Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku. Centrum nadzorowało rodzinę zastępczą, w której wskutek przemocy opiekunów zmarło dwoje dzieci.
Na razie śledztwo nie jest prowadzone przeciwko konkretnym osobom. W tej chwili gromadzony jest materiał dowodowy w tej sprawie. Podstawą do wszczęcia tego śledztwa były materiały przesłane nam przez prokuraturę rejonową w Pucku zgromadzone w sprawie dotyczącej śmierci dzieci. One sprawiły, że prokurator uznał, że istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, co było warunkiem koniecznym do wszczęcia tego śledztwa - mówił Witold Niesiołowski, szef prokuratury rejonowej w Gdyni.
Jeśli potwierdzą się przypuszczenia śledczych, pracownicy centrum mogą usłyszeć zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych. Na tym etapie o ten czyn zostało wszczęte postępowanie. Co oczywiście nie przesądza o końcowej kwalifikacji - mówi Niesiołowski. Na razie za wcześnie też, by mówić o tym ilu osób może to ewentualnie dotyczyć.
W zeszłym tygodniu dyscyplinarnie zwolniona z pracy została dyrektor centrum. Kontrole wykazały, że popełniono tam wiele poważnych błędów. Zlekceważono m.in. sygnał o tym, że aresztowana już Anna C. mogła leczyć się psychiatrycznie. Kurs, który przeszli rodzice z Pucka w ogóle nie był szkoleniem dla kandydatów na zawodowe rodziny zastępcze niespokrewnione z dzieckiem. Wywiad środowiskowy prowadzony przez pracowników Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie odbywał się pod nieobecność jednego z rodziców zastępczych. Do tego dom, w którym zamieszkać miała piątka dzieci, był w trakcie remontu i nie spełniał odpowiednich warunków.
To tylko kilka z listy kilkunastu uchybień, które wykazały kontrole Wojewody Pomorskiego i Rzecznika Praw Dziecka, przeprowadzone w puckim Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie.