Śledztwem w sprawie sepsy w jednostce wojskowej w Skwierzynie w tym tygodniu zajmą się prawie wszyscy śledczy z prokuratury garnizonowej w Zielonej Górze. Na miejsce już pojechała pierwsza grupa trzech prokuratorów - ustaliło radio RMF FM.
Jeszcze dziś w koszarach zaczną się przesłuchania żołnierzy. Pomogą wyjaśnić czy w Skwierzynie była fala. O fali mówili na antenie RMF żołnierze, którzy kiedyś tam służyli: Kadra pijana wchodzi do pokoju, rozwali cały pokój. Gołymi rękoma na poligonach, okopywanie się w lodzie, leżenie w tym lodzie.
Prokuratura czeka też na opinie biegłych - dzięki niej być może dowiemy się dlaczego w jednym miejscu, aż u czterech osób - wykryto śmiertelnie groźną sepsę.
Jak udało się okazuje, sepsa była już w jednostce Skwierzynie wcześniej - dokładnie rok temu do szpitala trafił żołnierz także z objawami posocznicy. Co więcej, był zarażony takim samym rodzajem bakterii, jaką znaleziono we krwi jednego z obecnie zarażonych. Lekarze wojskowi twierdzą, że to zbieg okoliczności.
Sepsa, inaczej posocznica, nie jest chorobą epidemiczną. To ogólnoustrojowe zakażenie całego organizmu, które może być spowodowane przez wiele różnych bakterii i wirusów. Wszyscy jesteśmy nosicielami drobnoustrojów, które mogą wywołać sepsę. Aby doszło do zakażenia, muszą jednak być spełnione pewne warunki, np. obniżona odporność z powodu przeziębienia czy jakiejś choroby.