Proces Mieczysława Wachowskiego oskarżonego o składanie fałszywych zeznań musi się zacząć od nowa. Powodem jest zmiana sędziego, który w warszawskim sądzie prowadził tę sprawę.
Cztery lata temu były minister w kancelarii prezydenta Wałęsy składając zeznania w prokuraturze w Piasecznie zaprzeczył jakoby biznesmen, z którym prowadził wcześniej interesy oddał mu część zainwestowanych pieniędzy. Co innego twierdzi Sławomir M. Jeśli zarzut się potwierdzi, Wachowskiemu grozi do trzech lat więzienia.
W sprawie konfliktu Wachowskiego z biznesmenem jest też odrębny wątek: Sławomir M. twierdzi, że wręczył b. ministrowi 25 tys. dol. za załatwienie mu wizy do USA. Wachowski jednak przedstawił dowód, że w dniu, o którym mówi biznesmen, przebywał w Hiszpanii, czego mają dowodzić pieczątki w paszporcie.
Kilka dni temu, po wpłaceniu 200 tysięcy złotych kaucji, Wachowski opuścił areszt, gdzie przebywał w związku ze śledztwem, w którym łódzka prokuratura zarzuca mu płatną protekcję oraz ukrywanie dokumentów, m.in. tajnych. Wobec Wachowskiego wysuwano też wcześniej inne zarzuty, m.in. że w latach 90. za łapówkę wpłynął na prezydenta Wałęsę, by uniewinnił członka gangu pruszkowskiego Andrzeja Z., pseud. Słowik. Prokuratura tego nie potwierdziła.