"Nie oczekuję ani nadzwyczajnego traktowania, ani nie zamierzam uchylać się od wyjaśnienia absurdalnych zarzutów. Ale czymś podstawowym jest, aby było to dokonane przed niezależnymi, apolitycznymi i bezstronnymi organami wymiaru sprawiedliwości. Tymczasem aktualnie mamy do czynienia z przestępcami, którzy zagarnęli kierownicze funkcje w prokuraturze i działają jako narzędzie politycznej zemsty" - stwierdził w mediach społecznościowych poseł Prawa i Sprawiedliwości Marcin Romanowski. Polityk podejrzany w aferze Funduszu Sprawiedliwości, który uciekł na Węgry przed wymiarem sprawiedliwości i tam uzyskał azyl, nie szczędził też mocnych słów pod adresem rządzących. "Będę walczył z bezkarnym panoszeniem się w naszej Ojczyźnie politycznych bandytów, niszczących polską gospodarkę, kulturę i życie społeczne" - zadeklarował.
Prokuratura Krajowa zarzuca Marcinowi Romanowskiemu, który był wiceszefem resortu sprawiedliwości nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości - popełnienie 11 przestępstw. Chodzi m.in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu. Przestępstwa te miały polegać m.in. "na wskazywaniu podległym pracownikom podmiotów, które powinny wygrać konkursy na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości".
Polityk miał też zlecać poprawę błędnych ofert przed ich zgłoszeniem oraz dopuszczać do udzielenia dotacji podmiotom, które nie spełniały wymogów formalnych i materialnych. Zarzuty dotyczą również "przywłaszczenia powierzonego podejrzanemu mienia w postaci pieniędzy w łącznej kwocie ponad 107 milionów złotych oraz usiłowania przywłaszczenia pieniędzy w kwocie ponad 58 milionów złotych".
Polityk Prawa i Sprawiedliwości w serii wpisów na portalu X odniósł się m.in. do stawianych mu zarzutów. "Mają charakter kuriozalny, są błędne w ich konstrukcji prawnej, niepoparte materiałem dowodowym i służą wyłącznie przeprowadzeniu ataku na środowisko związane z Suwerenną Polską, stanowiące obecnie część Prawa i Sprawiedliwości - największej opozycyjnej partii w Polsce" - ocenił były wiceminister sprawiedliwości. "Mają one charakter urzędniczy, a żadne z nich nie dotyczy przywłaszczenia dla mnie jakiegokolwiek mienia, czy też korupcji" - dodał.
"Prokuratura zarzuca rzekome wpływanie na decyzje komisji konkursowych w stanie prawnym, w którym komisje nie podejmują decyzji, ale przedstawiają rekomendacje, niewiążące dla decydenta. Decydował minister, czyli ja. Sam więc miałbym siebie wprowadzać w błąd lub sobą manipulować?" - pytał Romanowski. Stwierdził też, że o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej oskarżono go tylko po to, by wywołać efekt medialny i uzasadnić wniosek o tymczasowy areszt.
"Działanie w zorganizowanej grupie nie może być łączone z rzekomymi przestępstwami urzędniczymi, których nie można popełnić w ramach zorganizowanej grupy. Zorganizowana grupa powstaje bowiem w celu popełniania przestępstw, czego nie można powiedzieć przecież o urzędzie. Posuwając się ad absurdum, praktycznie każdy czyn popełniony w jakiejkolwiek instytucji (szkoła, stowarzyszenie, urząd) byłby działaniem w zorganizowanej grupie" - zauważył parlamentarzysta.
"Aparat władzy reżimu Tuska dopuścił się w mojej sprawie rażącego naruszenia prawa, a także oczywistych przestępstw" - stwierdził Romanowski. Jak przekonywał, "żadna z tych spraw nie ma szans na wyjaśnienie pod rządami lewicowo-liberalnej ekipy rządzącej w Polsce".
Były wiceminister sprawiedliwości stwierdził, że jest obiektem brutalnej nagonki politycznej, w której brać udział mają także przyjazne rządowi media. Dodał, że naruszana jest również jego prywatność.
"Nie oczekuję ani nadzwyczajnego traktowania, ani nie zamierzam uchylać się od wyjaśnienia absurdalnych zarzutów. Ale czymś podstawowym jest, aby było to dokonane przed niezależnymi, apolitycznymi i bezstronnymi organami wymiaru sprawiedliwości. Tymczasem aktualnie mamy do czynienia z przestępcami, którzy zagarnęli kierownicze funkcje w prokuraturze i działają jako narzędzie politycznej zemsty" - oświadczył Romanowski.
"Dotychczas stawiałem się na wszystkie wezwania prokuratury. Mimo nielegalności jej kierownictwa, co ostatnio potwierdził SN i TK. Nie mogę jednak dłużej akceptować nieustannego, jawnego bezprawia i ordynarnych przestępstw dokonywanych wobec mnie" - napisał poseł PiS-u. Tłumaczył również, że na emigracji chce "zwrócić uwagę społeczności międzynarodowej na represje polityczne, które pod rządami reżimu Tuska dotykają ludzi i środowiska niewygodne dla władzy".
"Zapewne prościej i bezpieczniej byłoby nadal przyzwalać na bezprawie, nawet na 1-2 letni areszt. Jednak nadszedł czas na trudniejszą - chociaż w mojej ocenie skuteczniejszą - drogę walki o suwerenną, silną i chrześcijańską Polskę" - dodał Romanowski.
Były wiceminister sprawiedliwości - nie precyzując, co dokładnie ma na myśli - stwierdził, że swoje zadania będzie realizował znad Dunaju. "Obiecuję Państwu, że dam z siebie wszystko - bo stawką jest Polska" - podsumował.