Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces "króla mafii wnuczkowej" Arkadiusza Ł. ps. "Hoss". Prokurator odczytał akt oskarżenia. "Hoss" zapłakał, gdy rodzina opuściła salę sądową - informuje dziennikarz RMF FM Adam Górczewski.

Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces "króla mafii wnuczkowej" Arkadiusza Ł. ps. "Hoss". Prokurator odczytał akt oskarżenia. "Hoss" zapłakał, gdy rodzina opuściła salę sądową - informuje dziennikarz RMF FM Adam Górczewski.
Ruszył proces "Hossa" w Poznaniu (zdjęcie ilustracyjne) /Kuba Kaługa /RMF FM

Według prokuratury, Arkadiusz Ł. to pomysłodawca oszustw metodą "na wnuczka". Śledczy zarzucają mu udział w grupie przestępczej i wyłudzenie tą metodą w Niemczech, Szwajcarii i Luksemburgu sum w przeliczeniu stanowiących kilka milionów złotych. Wcześniej kilkakrotnie rozprawy były odraczane m.in. z powodu niestawiennictwa "Hossa". W maju oskarżony źle się poczuł i poprosił o wezwanie pogotowia - także wówczas proces nie mógł się zacząć. 

"Hoss" przed sądem nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy przyznaje się do stawianych mu zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.

W tej sytuacji sąd odczytał jego wyjaśnienia ze śledztwa, w których najpierw nie przyznawał się do winy, później przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów i zadeklarował wolę naprawienia szkód. Arkadiusz Ł. nie odpowiadał sądowi na pytania, czy podtrzymuje złożone wcześniej wyjaśnienia.

Zdaniem śledczych, oszustwa "na wnuczka" za granicą miały się członkom grupy bardziej opłacać, ponieważ emeryci w krajach Europy Zachodniej mieli większe oszczędności. Poza pieniędzmi "Hoss" miał też wyłudzić od poszkodowanych m.in. cenną biżuterię, złoto i złote monety. W swoich działaniach miał podawać się m.in. za funkcjonariusza policji.

Oskarżonym w tej sprawie jest również brat "Hossa" Adam P., który odpowiada z wolnej stopy. Mężczyzna przed sądem także odmówił odpowiedzi na pytanie, czy przyznaje się do zarzucanych mu czynów i nie chciał odpowiadać na pytania.

We wcześniejszych, odczytanych przez sąd wyjaśnieniach najpierw nie przyznawał się do winy, później przyznał się, złożył obszerne wyjaśnienia, deklarował wolę naprawienia szkód i chciał dobrowolnie poddać się karze.

"Hoss" wpadł już na początku lutego, ale sąd nie zgodził się na areszt

"Hoss" został zatrzymany na początku lutego w związku ze śledztwem prowadzonym przez warszawską prokuraturę okręgową, a dotyczącym wyłudzeń na terenie Szwajcarii, Niemiec, Austrii i Luksemburga.

Według śledczych, 49-latek jest pomysłodawcą jednej z najpopularniejszych metod oszustw: "na wnuczka" i liderem jednej z największych i najprężniej działających grup zajmujących się tym procederem. Członkowie grupy - jak wynika ze śledztwa - mają na swoich kontach wielomilionowe wyłudzenia: średnio, przy jednorazowych oszustwach, były to kwoty sięgające 40-50 tysięcy euro.

"Hoss" usłyszał zarzuty popełnienia, w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, czterech oszustw metodą "na wnuczka" na łączną kwotę ponad 1,4 mln złotych.

Śledczy złożyli wówczas do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa wniosek o areszt dla 49-latka, ale sąd wniosek odrzucił. Orzekł natomiast poręczenie majątkowe w wysokości 300 tys. złotych, dozór policji z obowiązkiem stawiennictwa na komendzie pięć razy w tygodniu i zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu.

Wkrótce potem policja z Poznania, gdzie mieszkał "Hoss", poinformowała, że podejrzany łamie postanowienie sądu: na komisariacie stawił się zaledwie raz. 16 lutego warszawski sąd okręgowy przychylił się do zażalenia prokuratury na pierwotną decyzję o niearesztowaniu "Hossa". Dzień później za 49-latkiem wydano list gończy. Od tego czasu był poszukiwany.

Namierzeniem "Hossa" zajęli się poznańscy policjanci z Zespołu Poszukiwań Celowych, którzy wcześniej ujęli m.in. Kajetana P. Dzięki ich pracy mężczyzna został zatrzymany 16 marca. Ukrywał się w wynajmowanym mieszkaniu, do którego jedzenie donosił mu syn.

19 maja w sądzie w Poznaniu przerwano proces "Hossa"- z uwagi na jego stan zdrowia sąd postanowił odroczyć rozprawę do 28 czerwca. Do tego czasu Arkadiusz Ł. miał zostać poddany szczegółowym badaniom lekarskim.

(ph)