Platforma Obywatelska, SLD, LPR i Samoobrona oskarżają głowę państwa o niekonstytucyjne działanie. Liderzy opozycji zarzucają prezydentowi brak kontroli nad decyzjami premiera, który zdymisjonował swoich ministrów tylko po to, by Sejm nie mógł ich odwołać po wnioskach Platformy Obywatelskiej.
Później ponownie powołał na stanowisko minister spraw zagranicznych Annę Fotygę i Jerzego Polaczka na ministra transportu.
Jan Rokita uważa, że gdyby premier nie był bratem prezydenta - ten ostatni na pewno zablokowałby takie działanie. Jan Rokita i profesor Andrzej Rzepliński zaapelowali do prezydenta, by nie akceptował kolejnych wniosków premiera o przywrócenie do rządu następnych odwołanych ministrów
Tu chodzi o niezwykłe i niestandardowe zachowanie prezydenta Polski. Mamy do czynienia z pierwszym ewidentnym przypadkiem, w którym widać zasadniczą szkodliwość połączenia funkcji prezydenta i premiera w ręku bliźniaków - mówi Rokita.
Jego zdaniem, prezydent przestał być kontrolerem postępowania premiera i jego zgodności z konstytucją. Jako strażnik konstytucji - mając swojego brata jako premiera - nie zadziałał w tym przypadku - dodaje. Obowiązkiem prezydenta, według Rokity – było chronić Konstytucję: Każdy prezydent, który nie byłby bratem Jarosława Kaczyńskiego - powiedziałby mu nie. Ale bliźniak – nie.
Rokita dodaje, że sprawie tego nadużycia przyjrzą się konstytucjonaliści i eksperci: Jestem przeciwnikiem czynienia kroków pochopnych. Skrajnym przypadkiem może być Trybunał Stanu, najbardziej łagodnym forma zdecydowanej nagany wobec prezydenta. Ale nie podjedliśmy jeszcze decyzji. Posłuchaj rozmowy z Janem Rokitą: