Podwykonawcy ze Stadionu Narodowego nadal bez pieniędzy. Dotyczy to firm oszukanych na ponad pół miliona złotych. Zaległe faktury zostaną opłacone dopiero po zawarciu ugody przed sądem z Narodowym Centrum Sportu. Problem jednak w tym, że najbliższy termin posiedzenia wyznaczono dopiero na styczeń.
Sąd tłumaczy, że sprawą może zająć się dopiero za pięć miesięcy, bo nie ma wolnych terminów. Innego zdania są podwykonawcy. Twierdzą, że komuś zależy, na tym by maksymalnie opóźnić wypłatę pieniędzy. Dwudziestu oszukanych właścicieli firm w sumie walczy o kilkadziesiąt milionów złotych.
Prośba była taka, żeby to przyspieszyć. Obietnice pana prezesa skończyło się Euro - powiedział Piotrowi Glinkowskiemu jeden z podwykonawców, który czeka na pół miliona złotych. Ta kwota może uchronić jego firmę przed bankructwem. Jego sytuacja jest fatalna, ma zaległości wobec banku, ZUS-u i pracowników.
Generalny wykonawca Stadionu Narodowego - firmy Hydrobudowa i PGB - nie zapłaciły podwykonawcom, ponieważ miały kłopoty finansowe. W czerwcu te dwie wielkie spółki podjęły uchwały o upadłości. W konsekwencji około 30 firm pracujących na budowie Stadionu Narodowego nie dostało pieniędzy za wykonaną pracę.
W lipcu Narodowe Centrum Sportu podpisało porozumienia z 15 podwykonawcami. Wówczas ruszyły wypłaty dla firm pracujących na budowie Stadionu Narodowego. W kolejce po zaległe należności stoi jeszcze około 20 przedsiębiorców. Zanim jednak dostaną zapłatę za wykonane prace, muszą zawrzeć z Narodowym Centrum Sportu ugodę w sądzie. To uzgodniona procedura, którą przechodzą wszystkie firmy, walczące o kwoty wyższe niż pół miliona złotych. Niezapłacone faktury są opłacane z gwarancji bankowych konsorcjum, które wybudowało Stadion Narodowy.