Biegły nie wykrył środków łatwopalnych na spalonym w lutym Moście Łazienkowskim. Według prokuratury nie można jednak jeszcze przesądzić, że most nie został podpalony i umorzyć śledztwo.
Aby umorzyć śledztwo ws. podpalenia, brakuje dowodu, który rozwiałby wątpliwości, czy substancje łatwopalne mogły ulotnić się - ulec zniszczeniu podczas samego pożaru albo akcji gaśniczej.
Prokuratorzy zakładają ciągle, że most mógł zostać podpalony - tyle, że potem pod wpływem bardzo wysokiej temperatury materiały użyte do podpalenia są już nie do wykrycia. Dlatego prokuratorzy zlecą wykonanie kolejnej opinii. Ta, która wpłynęła, pozwala jedynie stwierdzić, że na pobranych próbkach z pogorzeliska wykryto środki konserwujące drewno, substancję z piany gaśniczej i związki występujące w łatwopalnej terpentynie. Po przebadaniu niespalonych desek biegły uznał jednak, że były to naturalne terpeny występujące w drewnie.
Do pożaru mostu doszło 14 lutego wieczorem. Został ugaszony po 12 godzinach. Ogień prawdopodobnie pojawił się najpierw na składowisku drewna pod jednym z filarów, po stronie praskiej. Następnie się rozprzestrzenił.
W sprawie pożaru śledztwo prowadzi praska prokuratura okręgowa. Śledczy przyjmują różne hipotezy, także tę o celowym podpaleniu.
Most jest wyłączony z ruchu. Po oględzinach okazało się, że uszkodzenia są poważniejsze niż początkowo zakładano. Dlatego wymieniana jest konstrukcja. Remont rozpoczął się w połowie kwietnia. Most ma być przejezdny do 31 października.
(mpw)