Strażacy po raz kolejny interweniowali na terenie elektrowni Turów w Bogatyni, gdzie we wtorek wieczorem doszło do eksplozji. W środę rano nad budynkiem pojawił się dym. Na szczęście, sytuację szybko opanowano. Trwa szacownie strat po pożarze.
W środę rano, tuż przed godziną ósmą, kiedy wydawało się, że sytuacja na terenie elektrowni Turów jest opanowana, nad siłownią pojawiły się chmury czarnego dymu. Wszystko wskazuje na to, że znowu zapalił się pył węglowy. W ogromnym pogorzelisku musiał pojawić się ogień. Strażacy poinformowali, że takie sytuacje mogą się powtarzać. Są bowiem miejsca, w których tlą się jeszcze jakieś niedogaszone elementy. Wystarczy podmuch powietrza, by powstało nowe źródło ognia. Zarzewia nie widać od razu, co może utrudniać jego ugaszenie.
Specjalna komisja wyjaśni, co doprowadziło do eksplozji w elektrowni Turów w Bogatyni. Specjaliści przypuszczają, że mogła się do tego przyczynić iskra powstała w wyniku zwarcia elektrycznego lub z zatartego łożyska na taśmociągu. Jednak źródło jest wciąż nieustalone. Iskra - jak wyjaśnia Roman Walkowiak, szef elektrowni Turów - przeskoczyła na pył znajdujący się na taśmociągu. Taki wybuch powoduje, że wszystko drga. Taśmociągi są gumowe. Węgiel zgromadzony na taśmociągach ma pewną domieszkę pyłu i w momencie poderwania ten pył się uniósł i on tutaj działa już jak lont, jest wybuchowy jak gaz. To działa na tej samej zasadzie - tłumaczy.
Pracownicy siłowni muszą też ocenić straty po nocnym pożarze. Ogień w elektrowni pojawił się we wtorek późnym wieczorem w górnej części 40-metrowego bloku energetycznego. Prawdopodobnie eksplodował pył węglowy w bloku energetycznym numer jeden. Był on wyłączony z powodu trwającego remontu, ale ogień rozprzestrzenił się na dach sąsiedniego bloku energetycznego. W konsekwencji wyłączone zostały bloki energetyczne numer 2, 3 i 4.
We wtorkowej eksplozji poszkodowanych zostało czterech pracowników siłowni. Mężczyźni przyszli do pracy na trzecią zmianę. Zostali ranieni odłamkami betonu, który odpadł w czasie wybuchu z komina energetycznego. Wszyscy trafili do szpitala, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Jak informuje reporterka RMF FM, która jest w Bogatyni, mogą być one ogromne. 30-metrowy blok nie ma dachu, powyrywane zostały fragmenty ścian. Z zewnątrz wygląda to niedobrze. Nie wiadomo, jak jest w środku. Wczoraj przyszła do mnie sąsiadka i powiedziała, że strych się wali. Okazało się, że trzęsienie wywołał wybuch. Myślałem, że ciężarówka przejechała - powiedział naszej dziennikarce pracownik siłowni.
Usuwanie skutków wybuchu i pożaru, do jakiego doszło w nocy z wtorku na środę na terenie zakładu, potrwa jeszcze dwa dni. Jeżeli eksperci nie stwierdzą poważnych uszkodzeń, nawet w tym tygodniu siłownia zacznie pracować pełną parą. Odbiorcy nie muszą jednak obawiać się przerw w dostawach prądu - zapewniła rzeczniczka firmy PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. Ubytek mocy rekompensuje zwiększenie produkcji w innych elektrowniach firmy, głównie w Bełchatowie i Elektrowni Dolna Odra.
Pracownicy elektrowni Turów boją się o swoją przyszłość. Zastanawiają się, czy po pożarze i stratach, jakie spowodował, nie stracą pracy. "Wygląda to źle" - mówili reporterce RMF FM.
Nastroje próbował studzić dyrektor elektrowni. Zapewnił, że nikt nie musi martwić się o swoją przyszłość. Nie z takich tragedii się podnosiliśmy. Przecież mieliśmy powódź w 2008 roku, kiedy zalało kopalnię. Wtedy się udało, teraz będzie podobnie - powiedział.
Co więcej, w najbliższych dniach pracy nawet przybędzie. Trzeba usunąć uszkodzenia, naprawić budynek i uruchomić bloki energetyczne.
Elektrownia Turów znajduje się w Bogatyni w powiecie zgorzeleckim. Jej moc osiągalna wynosi 1900 MW. Pracuje nieprzerwanie od 1962 roku. W 2005 roku zakończono jej kompleksową modernizację, był to jeden z największych procesów inwestycyjnych w Europie Środkowej. Jest najnowocześniejszą w kraju elektrownią opalaną węglem brunatnym. Dysponuje 9 blokami, z których sześć to nowoczesne bloki z kotłami fluidalnymi o wysokiej sprawności.
Udział mocy w systemie energetycznym kraju wynosi ok. 7 proc. (2010 rok). Paliwo podstawowe to węgiel brunatny, dostarczany z Kopalni Węgla Brunatnego Turów.
Elektrownia Turów i Kopalnia Turów wchodzą w skład holdingu PGE.
Informację o eksplozji dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.