Polska nie może się wyrwać z rosyjskiej pułapki gazowej. Do naszego kraju wciąż nie trafia gaz, który przed kryzysem rosyjsko - ukraińskim dostarczała spółka RosUkrEnergo. To siedem milionów metrów sześciennych paliwa na dobę, czyli około jedna czwarta dostaw surowca ze Wschodu. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo szuka wyjścia z bardzo trudnej sytuacji.
Polska zwróciła się o pomoc do kilku koncernów paliwowych, między innymi zachodnich. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, co najmniej jeden z nich dał pozytywną odpowiedź i mógłby wspomóc nasz kraj gazem. Okazuje się jednak, że byłby to i tak surowiec pochodzący ze Wschodu, bo nasze połączenie z Zachodem ma niewielką przepustowość.
Zachodni odbiorca mógłby zatem odstąpić Polsce część paliwa, biegnącego tranzytem przez nasz kraj. Problem w tym, że zgodę na to musiałby wyrazić… Gazprom. Podobnie rzecz ma się z ewentualną pomocą ze strony Ukrainy. Moglibyśmy pomóc, ale tylko gdyby było trójstronne porozumienie albo bezpośrednio z Gazpromem i ten zwiększyłby dostawy przez Ukrainę do Polski – powiedział naszemu reporterowi rzecznik ukraińskiego Naftohazu.
Gazprom ma teraz natomiast doskonałą okazję, by wymóc na Polsce ustępstwa. Zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji naszego kraju, może zażądać na przykład obniżki stawek tranzytowych za przesył rosyjskiego gazu do Niemiec czy zwiększenia wpływów w EuRoPol Gazie.