Jest szansa, że nie będzie kar finansowych za wycinkę Puszczy Białowieskiej. Komisja Europejska najpewniej nie wniesie w tej sprawie wniosku do Trybunału UE - ujawnił nieoficjalnie naszej korespondentce Katarzynie Szymańskiej-Borginon wysoki rangą unijny urzędnik.
Jeszcze pod koniec grudnia Bruksela zapowiadała, że wyśle wniosek domagając się 100 tysięcy euro dziennych kar dla Polski za niestosowanie się do tymczasowego zakazu wycinki w Puszczy Białowieskiej.
Wszystko wskazuje na to, że Henryk Kowalczyk - nowy minister środowiska w rządzie Mateusza Morawieckiego - przekonał Brukselę, że Polska dostosowała się do tymczasowego zakazu prowadzenia wycinki z listopada zeszłego roku. Resort środowiska wysyłał w tej sprawie Komisji odpowiednią dokumentację 10 dni temu.
Bruksela nie chce ponadto eskalować konfliktu w momencie, gdy Warszawa deklaruje otwarcie na dialog z Komisją Europejską i zapowiada "nowe otwarcie". W dodatku definitywne rozstrzygnięcie sporu jest już bardzo bliskie, bo sprawa toczy się w tzw. przyśpieszonym trybie.
Już 20 lutego rzecznik generalny Trybunału wyda swoją opinię. Będzie to już wskazówka, bo bardzo często opinia rzecznika jest taka sama jak późniejszy wyrok ETS. W marcu lub na początku kwietnia należy się spodziewać ostatecznego rozstrzygnięcia przez Trybunał w sprawie Puszczy. Premier Morawiecki zadeklarował, że się do wyroku dostosuje. Jeżeli KE rzeczywiście nie wyśle wniosku o kary do czasu wydania orzeczenia, to Polska uniknie kar, bo nawet przegrana dotycząca meritum sprawy nie oznacza kar. Bruksela w swojej skardze o naruszenie dyrektywy ptasiej i siedliskowej nie wnioskowała o kary pieniężne.
(mpw)