Gwałtownie pogarsza się jakość wędlin. Jak alarmuje "Gazeta Wyborcza", zamiast mięsa jemy często zmielone kości, świńską skórę i tłuszcz. Pojawiają się głosy, by przywrócić obowiązkowe normy na kiełbasę.
Potwierdza to inspekcja artykułów rolno-spożywczych. Jeszcze w 2006 r. zakwestionowała 10 proc. partii przetworów mięsnych z powodu niedotrzymania parametrów fizykochemicznych (składu), a w ubiegłym roku już 16 procent. W wyrobach jest bardzo dużo MOM-u, czyli mięsa odkostnionego mechanicznie: zmielonych kości, świńskiej skóry i tłuszczu. Jest też za dużo wody.
Niedawno byłem w jednej sieci handlowej, gdzie widziałem kiełbasę wiejską w promocji po 4,89 zł - opowiada inspektor Stanisław Kowalczyk, Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Kilogram wieprzowiny z kośćmi i skórą kosztuje ok. 5 złotych. Co jest wobec tego w kiełbasie za 4,89 zł? Bardzo dużo MOM-u - mówi Kowalczyk.
Wędliny "z dolnej półki" to połowa naszego rynku. Tę inwazję potwierdza Janusz Rodziewicz, prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy. Tłumaczy: Najgorszą robotę robią sieci sklepów wielkopowierzchniowych. Z góry zakładają, ile parówka ma kosztować - 6 czy 5 zł za kilogram. Do niedawna było nawet 4 zł, ale mięso zdrożało, to i ceny podnieśli.
Normy na wędliny stały się nieobowiązkowe w 2004 r., kiedy przystąpiliśmy do Unii Europejskiej, bo Unia ich nie narzuca (z wyjątkiem produktów regionalnych). Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych chce, by w Polsce częściowo je przywrócić.
Nasze normy zalecają np., by nie lać dużej ilości wody do szynki czy kiełbasy. Do 100 kg mięsa z przyprawami można dodać nie więcej niż 15 l wody. Teraz producenci dolewają 50 albo i 100 l, bo normy nie są obowiązkowe. W kupie trzyma się to tylko dzięki chemii.
Ale Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso, ostrzega: Jeśli narzucimy określone rygory, np. na produkcję podwawelskiej, to może się okazać, że fajnie, będzie doskonały produkt, tylko nikt go nie kupi z powodu wysokiej ceny. Koszty produktu według normy mogą być nawet o 30 proc. wyższe. Dlatego pojawiają się pomysły, by po prostu zakazać stosowania MOM-u. Tak już zrobiły Niemcy.