Nie ma prawnej możliwości, by policjanci prewencyjnie sprawdzali trzeźwość i uprawnienia pilotów małych samolotów. Gdyby zmieniono przepisy, mniej byłoby patroli na ulicach. Urząd Lotnictwa Cywilnego chciał takich zmian po wypadku z niedzieli - w Wielkopolsce spadła awionetka, kierowana przez pijanego pilota.
Bogdan Chwazik z ULC przyznaje, że pomoc policji byłaby tu niezbędna: Jest taki gwałtowny rozwój tego lotnictwa, że nie zawsze dajemy sobie z tym radę - mówi.
Policjanci jednak proponują inne rozwiązanie – według nich należałoby zwiększyć liczbę inspektorów Urzędu. Padł też pomysł, by warunkiem otrzymania zgody na start było dmuchnięcie w balonik.
Poza tym policjanci deklarują, że jeżeli dostaną informację o pijanym prowadzącym samolot czy helikopter, będą interweniować. Jeżeli ma taką informację lub gdy sam zauważy, że pilot jest nietrzeźwy, może w celu udowodnienia przestępstwa taką osobę przebadać - tłumaczy Marcin Szyndler z KGP. W innej sytuacji kontrola jest jednak niemożliwa.
Dodaje, że sama tylko zmiana przepisów to za mało. Należałoby stworzyć dodatkowe etaty dla kontrolujących trzeźwość pilotów.
Okazuje się, że nie tylko piloci prywatnych maszyn nie są kontrolowani przed lotem. Podobna sytuacja dotyczy pasażerskich linii lotniczych. Piloci odpowiadają przed pracodawcą, a nie każdy przewoźnik ma swoich ludzi na wszystkich lotniskach. Na części z nich są lekarze, którzy sprawdzają puls pilota i dzięki temu mają szansę wyłowić dziwne przypadki. Jest to jednak rzadkość.
Okazuje się, że nietrzeźwego pilota można wyłapać także innym sposobem. Przed rokiem taki przypadek miał miejsce na poznańskiej Ławicy. Wszystko za sprawą czujnych strażników granicznych, którzy wyczuli alkohol i wezwali policję. Samolot poprowadził ktoś inny – trzeźwy. Aż strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdyby takiej czujności zabrakło…