Ponad 1200 razy od północy strażacy wyjeżdżali do usuwania skutków wichur, które przechodzą nad Polską. Najwięcej zgłoszeń było na Kujawach, Zachodnim Pomorzu i w Wielkopolsce. Silny wiatr spowodował także awarie energetyczne. O godzinie 16 w całej Polsce prądu nie miało niemal 55 tysięcy odbiorców - poinformował wicedyrektor Rządowego Centrum Bezpieczeństwa Marek Kubiak.
Do najpoważniejszego wypadku doszło w województwie łódzkim. W miejscowości Siedlec koło Radomska drzewo spadło na samochód. W środku była 47-letnia kobieta. Została zabrana do szpitala na obserwację. Nie miała poważnych obrażeń.
Większość interwencji strażaków dotyczyło powalonych drzew i gałęzi oraz wypompowywania wody z zalanych piwnic. Na Dolnym Śląsku uszkodzonych zostało kilka dachów, w jednym przypadku w budynek uderzył piorun. Na szczęście nie doszło do pożaru.
Wichury przeszły także nad południowym Mazowszem i środkową częścią Lubelszczyzny. Wiatr osiągał tam w porywach do 100 km/h.
O sytuacji związanej z załamaniem pogody i silnymi wiatrami napisał na Twitterze wicedyrektor Rządowego Centrum Bezpieczeństwa Marek Kubiak.
"Według stanu na godz. 16.00, bez dostaw energii elektrycznej na terenie kraju pozostaje około 54 700 odbiorców" - poinformował w mediach społecznościowych zastępca szefa RCB.