W Warszawie trwają odbyły się uroczystości pogrzebowe Wojciecha Młynarskiego - wybitnego poety, autora i wykonawcy piosenek. Artysta spoczął w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach.

W uroczystościach - poza najbliższymi krewnymi zmarłego artysty - wzięli udział również m.in. b. prezydent Bronisław Komorowski z małżonką Anną, aktorki Maja Komorowska, Ewa Wiśniewska, Hanna Śleszyńska, Zofia Merle, satyryk Jacek Fedorowicz, reżyser i aktor Andrzej Strzelecki, kompozytor Jerzy Derfel. Wojciecha Młynarskiego żegnali również sympatycy jego twórczości, wielu mieszkańcy Warszawy.

Tyle nas ile w drugich - powiedział ktoś kiedyś. Dlatego ja zapytałem najbliższych jakim był Wojciech Młynarski. I usłyszałem: dla taty najważniejsze było poczucie humoru, klasa i styl. Mówił nam, że myślenie ma przyszłość, że najgorsze, co może się przytrafić to nędza umysłowa i moralna. Że nie cierpiał tandety, chamstwa, blichtru, bylejakości, amatorki. Cenił prostotę i kochał "prawdziwków" - z nimi lubił zawsze rozmawiać - mówił w homilii dominikanin, o. Tomasz Dostatni. Nawiązując do popularnego w latach 60. utworu Młynarskiego "Jesteśmy na wczasach" powiedział, że zmarły artysta jest już "na wczasach wieczystych". Umiłowanie słowa, poezja, stylowość, inteligencja i humor, żart - takim my go zapamiętamy - dodał duchowny.

“W życiu miał mało chwil, w których był szczęśliwy"

Tata dostał na drugie imię Marian, po swoim ojcu, na dowód wielkiej miłości jaka połączyła jego rodziców, naszych dziadków Magdalenę i Mariana. Nasz dziadek Marian potocznie zwany w rodzinie Mirkiem zmarł niestety nieszczęśliwie tuż po jego narodzinach - mówił nad mogiłą ojca Jan Młynarski. Przyznał, że dzień śmierci był dla jego ojca w pewnym sensie "radosnym dniem", ponieważ poznał ojca, którego nigdy nie znał, "a tak bardzo chciał poznać". Jak myślę o tym, że są tam teraz gdzieś na górze razem to jestem szczęśliwy, bo wiem, że on jest szczęśliwy. A wiem, że w życiu miał mało chwil, w których był szczęśliwy - powiedział.


Stan ojca pogorszył się 15 miesięcy temu i było to 15 bardzo ciężkich miesięcy. Bardzo trudnych, bardzo cierpiał. Nie widziałem jeszcze takiego cierpienia w swoim życiu. Dlatego też dzień jego śmierci był wyzwoleniem z tego ziemskiego stanu. Dziękuję bardzo w imieniu rodziny za liczne przybycie i zapewniam, że na pewno będziemy robić wszystko, żeby pamięć o nim była właściwie pielęgnowana - podkreślił Jan Młynarski.

Wojciech Młynarski zmarł 15 marca, po długiej chorobie. Był poetą, satyrykiem, artystą kabaretowym, autorem i wykonawcą piosenek, a także librecistą, scenarzystą i reżyserem teatralnym. Był autorem ponad 2 tys. tekstów: piosenek lirycznych, ballad, "obrazków obyczajowych", piosenek "szlagwortowych" i songów politycznych.

W pamięci wiernej od półwiecza publiczności zostały takie utwory, jak m.in. "Prześliczna wiolonczelistka", "Jesteśmy na wczasach", "Niedziela na Głównym", "Z kim ci tak będzie źle jak ze mną", "Jeszcze w zielone gramy", "Polska miłość". Wiele ich tytułów, czy fraz z nich wyjętych, weszło na trwałe do potocznego języka polskiego w charakterze porzekadeł czy przysłów - np. "róbmy swoje", "przyjdzie walec", "w Polskę idziemy", "po co babcię denerwować?".

Jego utwory na stałe weszły do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. Młynarski, podobnie jak Jacques Brel, był najlepszym interpretatorem własnych utworów.

(MN)