W ciągu kilku dni mają być znane wyniki badań próbek mięsa z Irlandii, które trafiło do Polski. Do naszego kraju wwieziono 667 ton wieprzowiny, która może być skażona dioksynami. To głównie boczek. Mięso trafiło do dwudziestu ośmiu placówek na Mazowszu, w Łódzkiem i Wielkopolsce. Służby sanitarne uspokajają, że ryzyko dla konsumentów jest niewielkie.
Inspektorom udało się zabezpieczyć już zabezpieczyć 22 tony wieprzowiny. (…) Reszta mięsa trafiła do 28 zakładów - powiedział dziennikarzowi RMF FM zastępca Głównego Lekarza Weterynarii Krzysztof Jażdżewski:
Spora część trafiła do zakładu mięsnego w Poznaniu. Jego pracownicy nie chcieli jednak wpuścić do biura reportera RMF FM Piotra Świątkowskiego:
Cztery transporty wieprzowiny trafiły do zakładu w Głownie pod Łodzią. Transport w ilości 20 983 kg. Został przez Powiatowego Lekarza Weterynarii zatrzymany, zabezpieczony i będą podjęte próby do badań - powiedział naszemu reporterowi zastępca łódzkiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii Jerzy Riabinowski:
Zastępca głównego lekarza weterynarii Krzysztof Jażdżewski uspokaja, że stężenie dioksyn, które mogłyby znajdować się w boczku, nie jest dla nas aż tak szkodliwe. To skażenie jest powyżej normy, ale nie na tyle duże, aby powodować po zjedzeniu tych produktów natychmiastowe skutki zdrowotne - zaznacza.
W placówkach, w których potencjalnie może znajdować się skażone mięso, są lekarze weterynarii. Inspektorzy ustalają, dokąd mogły trafić produkty. Mają także podjąć decyzję o ewentualnym wycofaniu wieprzowiny ze sklepów.
Wczoraj rząd w Dublinie poinformował, że testy laboratoryjne paszy i tłuszczu wieprzowego potwierdziły obecność w nich dioksyn. Normy w niektórych przypadkach zostały przekroczone aż 200 razy. Wstępnie ustalono, że problem rozpoczął się we wrześniu br. Dioksyny trafiły na farmy w zwierzęcej karmie. Irlandzka agencja, która czuwa nad jakością sprzedawanego pożywienia, ustaliła, iż skażonych w ten sposób zostało 47 hodowli. Jak poinformował główny lekarz weterynarii Irlandii, skażone mięso mogło trafić do około 25 krajów.
Eksperci twierdzą, że zagrożenie dla konsumentów jest niewielkie. Te składniki długo się kumulują w organizmie, więc stosunkowo krótki czas kontaktu z nimi będzie miał niewielki wpływ na całkowite obciążenie ciała - twierdzi brytyjski toksykolog Alan Boobis. Komisja Europejska zapowiedziała, że będzie dokładnie monitorowała sprawę.