Pięć milionów złotych w gotówce zniknęło z sortowni pieniędzy we Wrocławiu. Ukradł je człowiek przebrany za konwojenta- ustaliła reporterka RMF FM Barbara Zielińska. Mężczyzna mógł podawać się za pracownika agencji ochroniarskiej Solid Security. Taką nieoficjalną informację podał rzecznik tej firmy Krzysztof Lenard. Na razie nie wiadomo, czy mężczyzna posługiwał się sfałszowaną lub podrobioną legitymacją.
Nie mamy żadnych informacji, że zginęła, ale proszę wziąć po uwagę jedną okoliczność. Legitymacja to nie tylko dokument z danymi osobowymi, tylko również ze zdjęciem. Można podrobić dokument, ale nie można podrobić twarzy - powiedział rzecznik. Dodał, że wcześniej zdarzały się już w Polsce próby takich kradzieży.
Do punktu, gdzie przechowywane są pieniądze, zgłosił się mężczyzna i zażądał wydania 5 milionów złotych. Twierdził, że pieniądze ma przewieźć do banku. Kasjerka wydała worki z gotówką. Mężczyzna zabrał pieniądze i zniknął. Bank zorientował się, że pobrane pieniędzy do niego nie dotarły i wtedy zawiadomił policję. Ogromna suma miała trafić do placówki w poniedziałek rano.
Przedstawiciel banku powiadomił nas, że nie dotarły pieniądze, które wcześniej zostały pobrane z centrum obsługi gotówkowej - potwierdza w rozmowie z naszą dziennikarką Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji. W tej chwili sprawą zajmuje się grupa powołana przez komendanta wojewódzkiego - dodaje. Szczegółowo wyjaśniamy, kto odebrał gotówkę i gdzie ona mogła trafić.
Jak dowiedziała się nasza dziennikarka, funkcjonariusze przesłuchują osoby, które pracowały w poniedziałek w centrum obsługi bankowej. Zabezpieczono komputery, dokumentację i taśmy monitoringu. We Wrocławiu znajdują się trzy takie punkty. To raczej niepozorne budynki i z zewnątrz nic nie wskazuje na to, że właśnie tu codziennie przeliczane są miliony złotych - na przykład utargi z hipermarketów.
To na pewno nie była przypadkowa osoba. Musiała wiedzieć, gdzie i kiedy zgłosić się po pieniądze - twierdzi właściciel jednej z wrocławskich firm konwojującej gotówkę. Według Bolesława Kotuły z Delta Security najprawdopodobniej zawiódł człowiek, bo procedury odbioru pieniędzy są bardzo skomplikowane.
Wchodzimy wejściem służbowym, jesteśmy weryfikowani przez pracowników ochrony i ta informacja jest przekazywana do kasy. Tam raz jeszcze nas sprawdzają na podstawie identyfikatorów i legitymacji - opisuje w rozmowie z reporterką RMF FM. Co więcej, kasjer ma obowiązek sprawdzić wzór podpisu konwojenta.