Dwóch nastolatków zostało rannych na torach w Bytomiu-Karbiu. Jeden z chłopców wpadł pod pociąg, w stanie krytycznym trafił do szpitala. Drugi, który miał lżejsze obrażenia, został już wypuszczony do domu. W miejscu wypadku byli z kilkoma rówieśnikami. Policja ustala, co robili na torowisku.
Grupa siedmiu nastolatków pojawiła się w piątek wcześnie rano na torach w okolicach bramy kopalni, w rejonie stacji kolejowej Bytom-Karb. Kiedy zobaczyli pociąg towarowy, dwóch z nich, 16- i 17-latek, próbowało najprawdopodobniej dostać się do jednego z wagonów. Niestety, jeden z nich poślizgnął się i wpadł wprost pod koła jadącego pociągu. W szpitalu przeszedł kilka zabiegów i jest w stanie śpiączki farmakologicznej. Drugi został ranny w rękę, po opatrzeniu przez lekarzy ze szpitala w Chorzowie mógł wrócić do domu.
Maszynista pociągu nawet nie zauważył wypadku, dlatego skład zatrzymano dopiero w Sosnowcu - ponad 20 kilometrów dalej.
Policjanci sprawdzają, co młodzi ludzie robili na torowisku. Niewykluczone, że była to grupa złodziei, która próbowała ukraść węgiel z jadącego pociągu.
W ubiegłym roku na torach w Czerwionce-Leszczynach, także na Śląsku, zginął 13-latek. Chłopiec został porażony prądem; złapał za przewód trakcji elektrycznej, chcąc uniknąć upadku z wagonu, na który wszedł razem z kolegami.