"Sytuacja w Opolu nie była jednoznaczna" - mówi minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz i jak dodaje, aby uniknąć podobnych sytuacji powołuje pełnomocnika ds. równego traktowania w służbach mundurowych. Została nim Monika Sapieżyńska.
Nowa pełnomocnik od dziewięciu lat pracuje w resorcie spraw wewnętrznych. Do tej pory zajmowała stanowisko w biurze ministra. Ostatnio zajmowała się kontrolą zarządczą i współpracowała z Departamentem Kontroli Skarg i Wniosków. Jej głównym zadaniem na stanowisku pełnomocnika będzie odbieranie telefonów i czytanie maili od funkcjonariuszy, którzy są źle traktowani ze względu na płeć. Sprawy dalej będzie przekazywać do Departamentu Kontroli MSW.
Powołanie Moniki Sapieżyńskiej to reakcja MSW na ostatnie wydarzenia w komendzie w Opolu. Kilka tygodni temu do redakcji "Nowej Trybuny Opolskiej" trafiło 18-minutowe nagranie komendanta wojewódzkiego tamtejszej policji z wysoko postawioną oficer policji. W rozmowie pełnej zażyłości mieszały się wątki służbowe i obyczajowe. Anonimowy informator płytę z nagraniem przesłał do redakcji pocztą. W liście dołączonym do płyty napisał m.in.: "przesyłam autentyczną, nagraną w listopadzie 2012 roku płytę, która ukazuje, w jaki sposób załatwia się sprawy w komendzie". Według gazety, okoliczności, mogły wskazywać na to, że rozmowa odbywała się w gabinecie komendanta.
Po wybuchu afery komendant z Opola Leszek Marzec został odwołany i złożył wniosek o odejście ze służby. Przeszedł jednak na emeryturę. Jak donosił "Fakt", będzie otrzymywał co miesiąc ponad 11 tys. złotych. Nie wspominając o odprawie, jaką dostał. Wobec nagranej wraz z komendantem naczelnik wydziału komunikacji społecznej opolskiej policji wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne. Kobieta została zawieszona na trzy miesiące. W tym czasie będzie otrzymywała połowę swojej dotychczasowej pensji.
Romans w pracy nie jest karalny - tłumaczył na konferencji szef MSW. Mamy do czynienia z dwojgiem dorosłych ludzi, którzy jak wynika z ujawnionych taśm pozostawali ze sobą w bardzo bliskich kontaktach i w efekcie dochodzi do sytuacji, w której jedna z tych osób, na wyższym stanowisku, odchodzi ze służby ze wszystkimi... a raczej odchodzi to złe określenie. Wnioskuje o odejście, a ten wniosek jest podpisany, jest usunięty ze stanowiska komendanta - powiedział Bartłomiej Sienkiewicz. Druga osoba pozostająca w służbie jest przedmiotem postępowania. W tej sytuacji rodzi się taki dość oczywisty schemat, że mamy do czynienia z nierównym traktowaniem kobiet w służbie mundurowej, że mamy do czynienia z ewidentną krzywdą jednej strony i to strony słabszej. Rodzi się poczucie pewnej niesprawiedliwości w tym momencie - dodaje szef MSW.
Minister spraw wewnętrznych oraz Komendant Główny Policji uznali, że Leszek Marzec nie może pełnić swojej funkcji, bo każdy jego dzień w mundurze kompromituje policję. Jednak wysłanie byłego komendanta na emeryturę zamknęło drogę do jego ewentualnego ukarania. Nie próbowano nawet przeprowadzić postępowania dyscyplinarnego. I tak skończyłoby się to tym, że komendant po 3 miesiącach odszedłby ze służby jeszcze z 45 tysiącami więcej - twierdzi minister Sienkiewicz. Szef MSW stoi na stanowisku, że w aferze w Opolu chodziło jedyne o sprawy męsko - damskie. Problem jednak w tym, że na ujawnionych nagraniach mowa była również o ustawianiu spraw kadrowych. Ten element sprawy wyjaśni trwające postępowanie. Bez względu na jego wynik, nie zagrozi ono wysokiej emeryturze byłego już komendanta z Opola.