Podpisany w poniedziałek aneks do paktu stabilizacyjnego wydawał się ostatecznym ukoronowaniem starań prezesa PiS-u o podporządkowanie sobie partnerów, czyli LPR i Samoobrony. Wydawał się – okazuje się bowiem, że Prawo i Sprawiedliwość samo wpadło w swoje sidła.
Aneks do paktu zobowiązuje jego uczestników do uzgadniania nie tylko samych ustaw, ale także poprawek do już istniejącego prawa. - Musi być w tej chwili jednomyślność co do wszystkich elementów każdej ustawy - tłumaczy Roman Giertych z LPR.
Chodzi więc także o projekty i autopoprawki rządowe. Oznacza to, że Liga będzie miała wpływ na głosowanie największego sejmowego klubu, a przez to prawo blokowania decyzji rządowych. - Jeżeli to dałoby się jeszcze rozszerzyć, to panie prezesie Kaczyński, jesteśmy gotowi dalej o tym rozmawiać - stwierdza lider LPR.
Taka sytuacja nie podoba się samemu PiS-owi. - Ja rozumiem, że nam wszystkim zależy na znajdowaniu pozytywnych rozwiązań, a nie tworzeniu barier - w dobre intencje sojuszników wierzy wiceszef klubu Prawa i Sprawiedliwości. - A jakie PiS ma sankcje wobec nas? Żadne - odpowiada Giertych. Wygląda na to, że takiego obrotu sprawy szefostwo PiS nie wzięło pod uwagę.