Zła lekcja demokracji demoralizująca obywateli; partyjna gra demokracją – to tylko cześć komentarzy, jakie pojawiły się po wczorajszej politycznej burzy zafundowanej przez PiS i prezydenta. Ostatecznie jednak kadencja Sejmu nie została skrócona.
Zdaniem socjologa Andrzeja Zybertowicza Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, bracia Kaczyńscy, fundując nam wielogodzinny thriller polityczny z happy endem, sięgnęli do wzorców znanych z III Rzeczpospolitej.
Nauczyli się dobrze grać wg zasad III RP i dobrze wiedzą, że w polityce trzeba działać na kilku poziomach – jest poziom komunikacyjny; komunikowanie opinii publicznej. W tym wypadku to był komunikat – urząd prezydenta jest istotny, prezydent jest istotnym podmiotem w polskiej polityce. Komunikat do półkoalicjantów – LPR i Samoobrony – zobaczymy, jak bardzo zależy wam, aby zostać w grze.
To polityczne wiele hałasu o nic było zapewne starannie zrealizowanym scenariuszem, który miał pomóc braciom Kaczyńskim zdyscyplinować Samoobronę i LPR. Partie, choć podpisały pakt stabilizacyjny z PiS-em, to miały ochotę poprzeć podatkowe pomysły Platformy Obywatelskiej. Stąd i zamierzenie, a w efekcie aneks do paktu, w którym obie partie zobowiązały się nie popierać nawet poprawek zgłoszonych przez opozycję.
To, co panowie dziś zrobiliście, w porównaniu do celu, który chcieliście osiągnąć, było niewłaściwie i niszczące dla normalnego ładu demokratycznego - mówił Jan Rokita z PO. Jerzy Szmajdziński z SLD dodawał z kolei - Jarosław Kaczyński musi pamiętać, że umowy i aneksy do umów podpisywane w warunkach przymusu nie są ważne. I to, że nie są ważne Jarosław Kaczyński bardzo szybko się przekona.
Jeśli podobnego zdania są liderzy Samoobrony i LPR to polityczna karuzela znów zakręci nam w głowach…