Niedyspozycja pilota stała się przyczyną wielkiego iskrzenia na linii Pałac Prezydencki-Kancelaria Premiera. Lech Kaczyński nie może polecieć rządowym samolotem na unijny szczyt, bo rozchorował się pilot. A ponieważ rząd dysponuje tylko dwiema załogami, prezydent musi szukać innych sposobów dostania się do Brukseli. Jedyny pozostający do dyspozycji pilot poleci z Donaldem Tuskiem.
Wydawałoby się, że rząd powinien chuchać i dmuchać na jedynego zdrowego pilota Tupolewa, który może zabrać premiera na unijny szczyt. Ten jednak pracuje bez żadnej taryfy ulgowej, zamiast ciepło ubrany siedzieć w domu.
Nawet dzisiaj wychodzą na loty, żeby kontynuować szkolenie z trzecią załogą - przynaje w rozmowie z reporterem RMF FM dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, pułkownik Ryszard Raczyński:
A szkolenie jest jak najbardziej potrzebne. Miesiąc temu z pułku odeszło kilku pilotów, w tym trzech dowódców załóg Tu-154.