Jeżeli są problemy w tranzycie przez Białoruś, to nie ma problemów w tranzycie przez Ukrainę. I odwrotnie - twierdzi Waldemar Pawlak. Prawa rynku uniemożliwią jego zdaniem przerwanie dostaw gazu z Rosji do Europy Zachodniej. Wicepremier i minister gospodarki zapewnia, że na skutek konfliktu gazowego na linii Moskwa - Kijów zmieniły się tylko punkty odbioru gazu w Polsce.
Z punktu widzenia ogólnego bilansu dostaw nie ma w tej chwili problemu, bo tylko zostały zmienione kierunki i punkty wejścia (gazu) do polskiego systemu - oświadczył Waldemar Pawlak:
Uspokajające zapewnienia popłynęły również ze strony operatorów gazowych. W Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie pracuje sztab kryzysowy, który utrzymuje stały kontakt ze wschodnimi operatorami. Ponieważ spodziewaliśmy się, że koniec roku może być takim trudnym momentem w relacjach pomiędzy partnerami sąsiadujacymi z nami od wschodu, w związku z tym już w listopadzie prosiliśmy operatora Gaz-System o to, aby oszczędnie gospodarowal pojemnościami magazynowymi - wyjaśniał prezes zarządu PGNiG Michał Szubski:
Ilość gazu płynącego przez Ukrainę została zmniejszona o 11 procent. To 5 milionów metrów sześciennych na dobę. Ten brak nadrabia zwiększony transfer białoruski. Niestety nie da się takich ewentualnych ograniczeń zastępować w nieskończoność – przyznał Tadeusz Abramowski z Gaz-Systemu: Można od aktualnego poziomu odebrać jeszcze dwa miliony. To już będzie koniec możliwości technicznej dalszego zwiększenia. Rząd jest jednak przekonany, że nie będzie to konieczne i że lada dzień gazowy konflikt ukraińsko-rosyjski zakończy się.
W czwartek Rosja całkowicie wstrzymała dostawy gazu na Ukrainę, wskazując na długi Kijowa i otwartą kwestię cen tego surowca na 2009 rok.
Piątkowe zmniejszenie dostaw gazu w punkcie odbiorczym w Drozdowiczach (na granicy polsko-ukraińskiej) spowodowało, iż brakujące ilości gazu odbierane są przez punkt Wysokoje na granicy z Białorusią. W ten sposób utrzymywany jest poziom zaplanowanych dostaw gazu z kierunku wschodniego.