Co najmniej sześciu tygodni potrzebuje Narodowy Fundusz Zdrowia, żeby przedstawić swoją propozycję umów na przyszły rok dyrektorom szpitali i przychodni. Fundusz musi jednak czekać na ustawę, która pozwoli na podpisywanie aneksów. Problem w tym, że dopiero dziś zaczęli pracować nad nią posłowie. Minister Bartosz Arłukowicz nie ma sobie jednak nic do zarzucenia, mimo że projekt do prac w sejmie skierował dopiero we wrześniu.

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz dopiero we wrześniu skierował projekt do Sejmu. Szef resortu zdrowia nie ma jednak sobie nic do zarzucenia. Przerzuca za to odpowiedzialność na posłów, że to od tempa ich pracy zależy, kiedy NFZ będzie mógł zacząć aneksowanie obecnych umów.

NFZ jest przygotowany do aneksowania i myślę, że przyjęcie tej ustawy zagwarantuje spokojne aneksowanie umów w szpitalach na przełomie roku - mówi. Sceptyczna wobec pomysłu jest jednak prezes NFZ Agnieszka Pachciarz, która obawia się opóźnień.

A zegar bije - posłowie dopiero zaczęli prace. Zanim ustawa zostanie jednak uchwalona, musi jeszcze przejść przez Senat, a na końcu uzyskać podpis prezydenta.

To może być nawet grudzień, a NFZ musi mieć czas na negocjacje z dyrektorami, nawet przy samym aneksowaniu.

Ta sytuacja może sprawić, że szpitale i przychodnie pozostaną po 1 stycznia bez kontraktów, a pacjenci bez lekarzy i pomocy medycznej.

Przypomnijmy: przed końcem roku wygasa prawie połowa umów zawartych przez NFZ z placówkami medycznymi.

(abs)