Blisko 60 tomów akt, ponad 950 zarzutów fałszowania dokumentów, ukrywania majątku oraz oszustw na około 9 milionów złotych - to efekt śledztwa prowadzonego przez bydgoskich policjantów. Historia tym różni się od wielu podobnych, że 46-latek sam doniósł na siebie. Teraz grozi mu do 15 lat więzienia.
Historia ta ma swój początek w kwietniu 2011 roku. Wtedy to mężczyzna sam zgłosił się do bydgoskiej prokuratury i poinformował śledczych o swoim przestępczym procederze. Dlaczego 46-latek zdecydował się na ten krok, nie wiadomo. Być może spać nie dawały mu wyrzuty sumienia, choć bardziej prawdopodobne jest, że liczył na łagodniejsze potraktowanie przez wymiar sprawiedliwości.
Policja krok po kroku drobiazgowo prześledziła działalność skruszonego oszusta. Okazało się, że mężczyzna prowadził na zasadach franczyzy usługi finansowe. Działał pod szyldem jednego ze znanych banków. Swoich klientów werbował w czterech miastach na terenie województwa kujawsko-pomorskiego: Żninie, Nakle nad Notecią, Sępólnie Krajeńskim i Więcborku. Udało mu się oszukać ponad 200 osób.
Od drugiej połowy 2009 roku 46-latek pożyczał pieniądze od swoich klientów - pożyczał dodajmy na wysoki procent. Poszkodowani nie czytali dokładnie zapisów w podpisywanych przez siebie dokumentach. Byli przekonani, że umowy zawierają z bankiem. Faktycznie transakcja była dokonywana z właścicielem ajencji.
W ten sposób mężczyzna oszukał ludzi na łączną kwotę około 9 milionów złotych. Swoje pieniądze odzyskali jedynie ci klienci, którzy znaleźli się na początku tej piramidy finansowej.
Gdy śledczy ustalili faktyczne rozmiary oszustwa, w sierpniu 2011 roku mężczyzna został tymczasowo aresztowany. Przedstawiono mu łącznie ponad 950 zarzutów oszustw, fałszowania dokumentów oraz ukrywania majątku. Za te przestępstwa grozi mu do 15 lat więzienia. W ubiegłym tygodniu prokurator sporządził akt oskarżenia i niebawem sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Pierwsza rozprawa odbędzie się prawdopodobnie w maju.