W niektórych samorządach kandydatów do szkół ponadpodstawowych będzie w przyszłym roku o wiele więcej niż wcześniej. Powodem jest reforma sprzed siedmiu lat - pisze "Rzeczpospolita". Według gazety tegoroczni ósmoklasiści mogą mieć trudności z dostaniem się do wymarzonego liceum.
"Nie dość, że do egzaminu ósmoklasisty przygotowują się podczas pandemii, często online, to kandydatów może być więcej niż zwykle. W niektórych miastach nawet o 70 proc. To efekt wprowadzonej w 2014 r. tzw. reformy sześciolatkowej" - wskazuje dziennik. Jak tłumaczy, żeby uniknąć tłoku, podzielono wówczas rocznik na dwie grupy.
"Do klas pierwszych musiały pójść sześciolatki urodzone w pierwszej połowie 2008 r., ale razem z nimi naukę zaczął rocznik siedmiolatków, czyli dzieci, które urodziły się w 2007 r. Teraz wszyscy są w ósmej klasie i za kilka miesięcy wezmą udział w rekrutacji do szkół ponadpodstawowych" - podaje "Rz".
Dziennik cytuje przedstawicieli kilku samorządów. Zamiast ok. 20 tys. w przyszłym roku szkolnym o miejsca w warszawskiej szkole ponadpodstawowej będzie się ubiegało ok. 33 tys. kandydatów - powiedziała dziennikowi wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska.
Znacznie więcej absolwentów będzie także m.in. w Białymstoku. W porównaniu z rekrutacją na rok szkolny 2021/2022 prognozowana liczba kandydatów do klas pierwszych na rok szkolny 2022/2023 wzrośnie o ok. 2,9 tys., tj. o 70 proc. - mówi cytowana przez gazetę Kamila Bogacewicz z białostockiego magistratu. Jednocześnie dodała, że w części szkół będzie można zwiększyć liczbę klas.
Natomiast kierujący biurem prasowym Urzędu Miasta Krakowa Dariusz Nowak przekazał dziennikowi, że wydaje się, iż większa liczba przyszłorocznych absolwentów nie wymusi nadzwyczajnych działań związanych z zapewnieniem im miejsc w szkołach ponadpodstawowych.
"Rz" przytacza stanowisko Ministerstwa Edukacji i Nauki. Podano w nim, że za organizację sieci szkół ponadpodstawowych odpowiada powiat, który musi zapewnić miejsca wykonywania obowiązku nauki nieletnim mieszkańcom w szkołach prowadzonych na terenie danego powiatu, ale bez gwarancji, że w wybranej przez kandydata szkole.
Przepisy nie ograniczają też dostępu do tych miejsc kandydatom zamieszkałym poza danym powiatem. Kandydat zostaje przyjęty do szkoły, gdy uzyska więcej punktów niż inni kandydaci - dodaje cytowana w dzienniku rzecznik prasowy ministerstwa Anna Ostrowska.