Lublin musi zapłacić nauczycielom w szkołach 36 milionów złotych za godziny zastępstw. W ostatnich miesiącach były one konieczne, bo przez niezaszczepionych pedagogów inni trafiali na kwarantannę. Rekordziści od września byli na niej nawet 5 razy.

Łatwo nie będzie, bo do subwencji oświatowej i tak Lublin dokłada około 200 milionów rocznie - przyznaje Mariusz Banach, zastępca prezydenta Lublina do spraw oświaty. To jest główne źródło problemu - niedoszacowanie subwencji oświatowej. My w tym roku do zadań, które powinny być objęte subwencją oświatową, dokładamy ponad 200 milionów zł i to jest problem pierwszy. 36 milionów, które stanowi część tej kwoty, wynika właśnie z tego, że posypało nam się w tej chwili kompletnie nauczanie tradycyjne - tłumaczy.

Ta kwota jest przerażająca dla budżetu naszego miasta - przyznaje Mariusz Banach. Jak podkreśla, gdyby nauczyciele byli zaszczepieni, wydatki związane z zastępstwami byłyby znacznie mniejsze.

Coś się zaczęło zmieniać w tym zakresie. Mam coraz więcej sygnałów, że nauczyciele zaczęli się szczepić. Zadział prawdopodobnie interes ekonomiczny. Nie ma tutaj żadnej tajemnicy, że nauczycielom nie bardzo się opłacają te kwarantanny, ponieważ zastępstwa dla nauczycieli to zawsze była szansa na poważne wsparcie finansowe - przyznaje wiceprezydent Lublina.

W Lublinie jest 6000 nauczycieli i 155 placówek oświatowych. Wiceprezydent Banach przyznaje, że 36 milionów złotych trzeba będzie pokryć z innych miejskich środków na bieżące wydatki.

Budżet dzielony jest na dwie części - inwestycyjny i wydatków bieżących. Nie można zrezygnować z jakiejś inwestycji i dołożyć do bieżącego. Te wydatki można pokryć tylko z dochodów bieżących, tzn. z podatków ze sprzedaży składników majątkowych itp. Problem w tej chwili jest dramatyczny, bo my musimy znaleźć najpierw dochody, żeby pokryć te 36 milionów - podsumowuje Banach. 

Opracowanie: