Kolejnych sześciu rannych w wypadku pod Grenoble wróciło w sobotę do Polski. Z Francji przywiózł ich wojskowy samolot, który wylądował na lotnisku w Goleniowie. Z kolei dwie ciężko ranne osoby wróciły do kraju francuskim samolotem medycznym.
Francuskim samolotem przyleciały osoby, które musiały być przewiezione w pozycji leżącej. Ranni prosto z płyty lotniska zostali przewiezieni do szpitala w Szczecinie Zdunowie. Kobieta zostanie tam dwa lub trzy dni. Młody mężczyzna, którego czeka jeszcze operacja nóg, w szpitalu będzie musiał spędzić wiele tygodni. Z panem Tadeuszem, ojcem rannego pielgrzyma, rozmawiał reporter RMF FM Paweł Żuchowski:
W grupie rannych, która przyleciała do Polski wojskowym samolotem, jest drugi kierowca autokaru. W rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Żuchowskim przyznał, że nic nie pamięta. W momencie, w którym doszło do wypadku bowiem odpoczywał. Poszkodowani trafili pod opiekę lekarzy ze szpitala w Szczecinie Zdunowie. Trzy osoby zostały już wypisane do domów. Posłuchaj:
Co tak naprawdę stało się w Vizille koło Grenoble? Nie brałam udziału w dyskusji na temat trasy. Tuż przed wypadkiem byłam zajęta rozmową z koleżanką, z którą siedziałam. Nie zdawałam sobie z grozy sytuacji - powiedziała RMF FM Lidia Kromska, która brała udział w pielgrzymce i wróciła w sobotę do Polski.
W poniedziałek do Polski specjalnym samolotem wróciło dwoje najlżej rannych mieszkańców Stargardu Szczecińskiego - 24-letnia kobieta i 63-letni mężczyzna, który wciąż przebywa w stargardzkim szpitalu. Kobietę, po kilkunastogodzinnej hospitalizacji, wypisano do domu.
Identyfikacja ofiar wypadku zabierze jeszcze około 10 dni. Tyle czasu potrwa dokończenie badań DNA - powiedział w rozmowie z RMF FM wiceprokurator Grenoble, Luc Fontaine.
Śledztwo w tej sprawie będzie dużo dłuższe, tym bardziej, że francuska żandarmeria chce je prowadzić również w Polsce. Polskim władzom zostanie przekazany w ramach współpracy policyjno-sądowniczej wniosek o zgodę na to, aby francuska żandarmeria mogła pojechać do waszego kraju i prowadzić tam śledztwo między innymi w sprawie przewoźnika i właściciela autokaru - powiedział Luc Fontanie. Dodał, że nie wyklucza sporządzenia aktu oskarżenia, jeżeli okaże się, że jakakolwiek inna osoba niż kierowca, który zginął popełniła błąd który miał bezpośredni związek w wypadkiem.
Stan najbardziej poszkodowanych w wypadku polskiego autokaru pod Grenoble jest ciężki, ale stabilny - uspokaja przedstawiciel zachodniopomorskich władz, który jest na miejscu. Według Rafała Wardzińskiego, lekarze są dobrej myśli. W czwartek z oddziału intensywnej terapii na ogólny przeniesione zostały dwie kolejne osoby. W tej chwili w stanie śpiączki farmakologicznej jest tylko jeden ranny.
Odnosząc się do medialnych spekulacji na temat przyczyn katastrofy, pełnomocnik potwierdził, że zdaniem francuskiej prokuratury, kierowca autokaru popełnił błąd, wybierając niebezpieczną trasę. Jeśli chodzi o samą przyczynę wypadku, to wrak autobusu będzie badany szczegółowo 6 sierpnia i dopiero po ekspertyzie biegłych będziemy wiedzieć, co było przyczyną techniczną (wypadku) - czy był to błąd kierowcy, czy usterka techniczna, czy jakieś inne jeszcze powody - powiedział Wardziński. Jak dodał, prokurator sądzi, że ekspertyza będzie na tyle przejrzysta, że będziemy to wiedzieć na sto procent.
Na miejscu tragedii służby ratunkowe zebrały 15 metrów sześciennych rzeczy należących do ofiar wypadku. Najprawdopodobniej pod koniec sierpnia w zaplombowanym kontenerze zostaną przetransportowane do Polski, a następnie trafią do Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. Funkcjonariusze zajmą się segregacją wszystkich przedmiotów. Potem w obecności psychologów i księży będą one wydawane rodzinom ofiar.
W wypadku polskiego autokaru w okolicy Grenoble w niedzielę rano zginęło 26 pielgrzymów, a 24 zostało rannych. Autobus, którym podróżowało 50 osób - 47 pielgrzymów, dwóch kierowców i pilotka - wypadł na zakręcie z drogi i stoczył się kilkadziesiąt metrów w dół, w dolinę rzeki. Grupa od 10 lipca pielgrzymowała po sanktuariach maryjnych w Europie.