Nowe dzieło Stanisława Wyspiańskiego zawisło w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Chodzi kurtynę, którą mistrz zaprojektował w 1892 r, ale która nigdy nie została zrealizowana. Na jubileusz 125-lecia teatru odtworzono malowidło z małego szkicu.
Teatr im Juliusza Słowackiego w Krakowie jest niezwykle ważny dla twórczości Wyspiańskiego. To tu miały miejsce prapremiery jego największych dzieł, m.in. "Wesela". Wyspiański próbował też zostać dyrektorem teatru, ale przegrał konkurs z Ludwikiem Solskim. W samym teatrze zostało niewiele pamiątek po mistrzu. Zachowało się kilka kostiumów i malowidło na ścianie w garderobie Solskiego.
Uznałem, że to jest jeden z obowiązków dyrektora tego teatru zająć się tym i zobaczyć, o co chodzi z tą kurtyną, czemu ona nie powstała, czy można ją zrobić. Żeby to nie było jakąś prowokacją, bo nie o to nam chodzi. Żeby nie było to też śmieszne. Myślę, że dziś Wyspiański by ją przemalował, gdyby żył z tego szkicu powstałoby coś dalej, ale nie o to chodzi. My mówimy o tym Wyspiańskim, który jest w nas. Ta kurtyna ma być świadectwem pewnej pamięci. Żebyśmy pamiętali o tych słynnych słowach, które są zapisane w "Wyzwoleniu": "Musimy zrobić coś, co by od nas zależało, wszak dzieje się tak wiele, co nie zależy od nikogo" - powiedział Głuchowski.
Realizacji projektu kurtyny Wyspiańskiego podjął się Tadeusz Bystrzak, artysta, malarz, rzeźbiarz, scenograf i projektant wnętrz. Jego twórczość obejmuje zarówno malarstwo sztalugowe, iluzjonistyczne i wielkoformatowe, jak i wzornictwo szkła artystycznego i użytkowego. Od wielu lat z dużymi sukcesami zajmuje się projektowaniem i realizacją różnego rodzaju przestrzeni publicznych i komercyjnych, w tym słynnej kopii obrazu Henryka Siemiradzkiego "Pochodnie Nerona".
Powiększenie było trudnym zadaniem. Z tak małego projektu, w momencie, gdy zaczęliśmy to powiększać, okazało się, że różnice są tak ogromne, że trzeba to narysować od nowa. Tego się nie spodziewałem. Okazało się, że te niewielkie różnice na szkicu, stanowią niemalże kilkadziesiąt centymetrów - powiedział Tadeusz Bystrzak.
Dodatkowym utrudnieniem była waga ogromnego obrazu. Nie mógł ono ważyć więcej niż 150 kg, bo tego wymaga stara maszyneria sceny. To są namalowane namiętności. To jest namalowana miłość, to jest namalowana nienawiść, to jest namalowane emocje, to jest namalowane, to są namalowane marzenia. Trudno o tym mówić. To jest owinięte wszystko kwiatami. Przecież tulipany były wtedy najdroższymi kwiatami świata. Za kilka cebulek tulipanów można było kupić majątek. On to całe serce tutaj włożył, całą swoja wiedzę i talent - powiedział Tadeusz Bystrzak.
Teraz kurtyna będzie wykorzystywana na co dzień. Tak jak zabytkowa kurtyna Henryka Siemiradzkiego, która wisi tam od początku istnienia teatru.
Marlena Chudzio