Niemieckie media ostro krytykują politykę Władimira Putina w Czeczenii. Pierwszy program telewizji publicznej ARD ocenił wydarzenia w Biesłanie jako "polityczną katastrofę" dla prezydenta Rosji.
Zdaniem ARD, Putin znalazł się w ślepej uliczce. Jego polityka twardej ręki doprowadziła do katastrofy, chociaż prezydent ogłosi zapewne, że odniósł zwycięstwo nad terroryzmem - zauważył komentator. Według niego, Rosja okazała się niezdolna do działania: Nie strategia, lecz szereg chaotycznych wydarzeń doprowadził do szturmu na szkołę, który okazał się ludzką katastrofą dla zakładników i ich rodzin oraz polityczną katastrofą dla szefa Kremla.
To właśnie Putin, który w maju 2000 roku objął urząd prezydenta, aby zapewnić w kraju bezpieczeństwo, "otworzył drzwi do kaukaskiego piekła". Zmanipulowane wybory, ciągła samowola skorumpowanych sił bezpieczeństwa, tortury i gwałty - to wszystko zradykalizowało i umiędzynarodowiło czeczeński opór - ocenia ARD.
"Sueddeutsche Zeitung" napisał natomiast: "Rosja jest mocarstwem strzępiącym się na kaukaskich brzegach i będzie chyba musiała pożegnać się z Czeczenią. Zadaniem dla szefa Kremla powinno być bezkrwawe przeprowadzenie procesu rozłączenia oraz doprowadzenie do tego, żeby w wyniku niepodległości powstało państwo obliczalne z punktu widzenia Rosji. Jeżeli Putin nie zgodzi się na to, to on sam i jego następcy będą musieli przez dziesięciolecia żyć z kaukaskim terrorem".
"Stuttgarter Zeitung" przypomina, że Rosja uwikłana jest od 150 lat w walki na Kaukazie. Jest to teren, na którym Rosja "nie ma czego szukać", a pomimo to uważa go za "dziedziczną część imperium". Terror ustanie dopiero wtedy, gdy Rosja zwróci Czeczenii wolność - uważa komentator. Dodaje, że w krajach
mających problemy z terroryzmem panuje "niestety" myślenie w kategoriach wojskowych zgodnie z zasadą: "Trzeba pokonać wroga". Tak mija w Czeczenii rok za rokiem. Następstwem są stosy trupów - czytamy w "Stuttgarter Zeitung”.