Co najmniej irytacja ogarnia tych, którzy próbują teraz podróżować po Niemczech. Już drugi dzień u naszych zachodnich sąsiadów trwa strajk budżetówki. Protesty objęły przede wszystkim zakłady komunikacji miejskiej i podmiejskiej oraz największe niemieckie lotniska.

Można już mówić o ponad 300 odwołanych lotach i w konsekwencji podobnej liczbie spóźnień zirytowanych podróżnych. Nawet na tych lotniskach, na których nie było dzisiaj strajku, pasażerowie chodzili mocno zdenerwowani - nie można było wyruszyć w drogę do portów tranzytowych we Frankfurcie i w Monachium.

Denerwujący jest ten strajk. Nie wiem, co mam zrobić. To, co się dzisiaj dzieje, jest jednym wielkim chaosem. Po prostu nie popieram strajkujących - skarżył się jeden ze spóźnionych pasażerów.

Złości nie kryją również przedstawiciele Lufthansy, największych niemieckich linii lotniczych. Nie dość, że dzisiejsze straty można szacować w dziesiątkach milionów euro, to jeszcze na giełdzie we Frankfurcie akcje koncernu zaczęły wręcz „lądować” – straciły na wartości ponad 2 proc.

Więcej o kryzysie gospodarczym w Niemczech

Chaos panował również w komunikacji miejskiej. Strajk związkowców żądających zwiększenia wynagrodzeń o 3 proc., rozszerza się na kolejne obszary Niemiec. Nie działa komunikacja publiczna w Dortmundzie, Essen, Düsseldorfie, Kolonii i Bonn.

Wczoraj protesty sparaliżowały komunikację w wielu miastach Bawarii, Brandenburgii i Hesji oraz w Berlinie. Najwięcej protestów było w stolicy Bawarii, Monachium, gdzie wszystkie tramwaje i pociągi metra oraz większość autobusów pozostały przez cały dzień w zajezdniach.

Problemy z punktualnym dotarciem do miejsca pracy miało blisko milion osób. Do strajku przystąpiły także zakłady oczyszczania miasta.

Mimo trudnej sytuacji w Niemczech Polskie Linie Lotnicze nie odwołały zaplanowanych na dzisiaj lotów do tego kraju. Rzecznik LOT-u Leszek Chorzewski nie wykluczył jednak niewielkich zmian w rozkładzie lotów.

21:00