Płacz, zgrzytanie zębów i niedowierzanie - to reakcje studentów na widok ogłoszeń dotyczących wynajmu mieszkań. Na miesiąc przed rozpoczęciem roku akademickiego w interesie panuje ogromny ruch. Niestety, w stosunku do ubiegłego roku, ceny w miastach z popularnymi uczelniami wyższymi wzrosły o co najmniej kilka procent. Dodatkowo standard mieszkań pozostawia wiele do życzenia.
Ceny wynajmu skoczyły m.in. w Warszawie, Gdańsku, czy w stosunkowo niewielkim Toruniu. W tym ostatnim mieście, jeśli komuś marzy się kąt nie większy od przeciętnej łazienki, to musi wyłożyć blisko 500 złotych. Kawalerka blisko uczelni i w nowym budownictwie potrafi kosztować nawet 1200 złotych, czyli prawie tyle, ile w Warszawie. Wszyscy wykorzystują to, że to jest miasto studenckie i każdy chce zarobić. Kawalerek, tych poniżej tysiąca, w ogóle nie ma - mówi jeden ze studentów w rozmowie z reporterem RMF FM.
Co ciekawe, standard mieszkań też pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza na starówce. Znajomi wynajmujący coś na starówce, mieszkają w takich kamienicach, gdzie nie jest za fajnie - dodaje rozmówca naszego dziennikarza.
Jednak właścicielom w podnoszeniu cen to nie przeszkadza. Nic dziwnego, że maleje zainteresowanie studiami zaocznymi. Przy tak drogich mieszkaniach, wielu studentów próbuje łączyć regularną pracę z nauką w trybie dziennym.