Z godziny na godzinę pogarszają się warunki drogowe w całym kraju. Według GDDKiA, trasy krajowe są przejezdne, ale na Podlasiu, Lubelszczyźnie, Warmii i Mazurach, Mazowszu, Śląsku i w Zachodniopomorskiem na drogach leży błoto pośniegowe. Na Podkarpaciu pojawiła się gołoledź. Znacznie gorzej jest na trasach wojewódzkich czy powiatowych.
Sytuacji na drogach nie poprawiła w sobotę fala sylwestrowych powrotów. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi wyruszyło w drogę do domu z wypoczynku na Podhalu. Efekt - pokonanie stu kilometrów zajmowało nawet sześć godzin. Po południu szczyt wyjazdów minął w Zakopanem, ale korek w stronę Krakowa zaczynał się już przed Poroninem i ciągnął w stronę Nowego Targu, Klikuszowej i Rdzawki. Samochody jechały bardzo powoli, z prędkością zaledwie 10-20 kilometrów na godzinę. Dalej ruch hamowały światła w Skomielnej Białej. Kierowcy mogli odetchnąć dopiero na dwupasmówce z Lubnia do Krakowa, ale tam z kolei jazdę utrudniały opady śniegu. Dwukilometrowy korek utworzył się natomiast na obwodnicy Krakowa - od wysokości lotniska w Balicach do bramek płatnej autostrady A4.
Stoi się raczej, niż się jedzie - mówili kierowcy reporterowi RMF FM Maciejowi Grzybowi:
Policja radzi, by wracający z Podhala - również w niedzielę - wybierali objazd przez Czarny Dunajec. Można też kierować się na przejście graniczne w Chochołowie i dalej przez Słowację w kierunku przejścia granicznego w Korbielowie.
Fatalnie podróżuje się nie tylko na południu kraju. Z powodu śniegu trudne warunki panują na drogach Podlasia. Na głównych trasach zalega błoto pośniegowe, inne w ogóle nie są odśnieżone. Najgorsza sytuacja jest na trasach lokalnych.
Uważać trzeba też na Podkarpaciu. Na tamtejszych drogach pojawiła się gołoledź.
Sporo problemów czeka kierowców na Dolnym Śląsku. Najgorzej jeździ się w kotlinach - Kłodzkiej i Jeleniogórskiej. Tam miejscami drogi są białe i śliskie. Jeśli więc planujecie weekendowy wyjazd w góry, nie zapomnijcie zabrać ze sobą łańcuchów na koła. Bez nich nie wjedziecie na kilka odcinków w okolicach Karpacza.
Na zaśnieżone drogi skarżyli się w sobotę również kierowcy PKS-u. Na dworzec we Wrocławiu przyjeżdżali nawet z półgodzinnym opóźnieniem. Jazda bocznymi trasami była naprawdę nieciekawa, trzeba uważać - mówili reporterce RMF FM Barbarze Zielińskiej:
Znacznie lepiej jeździło się w okolicach samego Wrocławia. Tam drogi są czarne.
Na Mazowszu - podobnie jak i na Dolnym Śląsku - im dalej od dużego miasta, tym drogi w gorszym stanie. I tak o ile dobrze jeździ się po Warszawie, o tyle poza granicami stolicy - błoto i śnieg; im mniejsza droga, tym bardziej ślisko.
A w stolicy Wielkopolski uważać musieli w sobotę nie tylko kierowcy. Przejście zaśnieżonymi chodnikami wymagało niemal ekwilibrystycznych wyczynów. Jest ślisko, są miejsca takie, że trzeba posypać - mówili naszemu reporterowi Piotrowi Świątkowskiemu poznaniacy:
W całym kraju na najważniejszych trasach pracuje kilkaset solarek. Trudno je jednak spotkać na drogach powiatowych czy wojewódzkich.