Iwona Wieczorek nadal będzie poszukiwania jako osoba zaginiona - zarówno w kraju, jak i za granicą. Teraz zajmie się tym zespół powołany przy Komendzie Głównej Policji w Warszawie. Swoje postępowanie w tej sprawie umorzyła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Nie było dowodów uzasadniających popełnienie przestępstwa, a żadna z rozpatrywanych przez śledczych wersji nie została ani wykluczona, ani potwierdzona.
Prokuratorzy zapewniają, że sprawę zbadali tak szeroko, jak było to możliwe. Wiodącymi wersjami były zabójstwo lub porwanie dla okupu. Weryfikowano także nieszczęśliwy wypadek, samobójstwo i samowolne oddalenie się od rodziny. Opracowano także portret psychologiczny zaginionej. Biegły psycholog uznał, że najmniej prawdopodobną wersją jest ucieczka od rodziny, a najbardziej prawdopodobną - przestępstwo seksualne, którego ofiarą mogła paść Iwona Wieczorek.
Do dziś nie zidentyfikowano także "mężczyzny z ręcznikiem". To on podążał za Iwoną na ostatnich nagraniach z monitoringu miejskiego, które zarejestrowały dziewczynę.
W sprawie przesłuchano ponad 300 osób. Niektóre - z użyciem wariografu. Jeden ze świadków zeznał, że widział wspomnianego mężczyznę siedzącego na ławce w towarzystwie Iwony Wieczorek. Potem rozeszli się w przeciwnych kierunkach. Samotny powrót mężczyzny potwierdzają nagrania z monitoringu. Nadal jest on jednak poszukiwany jako świadek w tej sprawie.
Przełomu nie przyniosły także informacje od jasnowidzów. Śledczy współpracowali z kilkunastoma takimi osobami. Za każdym jednak razem miejsca ukrycia zwłok, które wskazywali jasnowidzowie, okazywały się nieprawdziwe.
Nie potwierdziły się także informacje - otrzymywane z różnych źródeł - jakoby dziewczyna mogła trafić do domu publicznego w Niemczech.
Sprawę dwukrotnie próbowali wykorzystać oszuści. Jeden z nich za informację żądał 2 tysięcy złotych, inny - 800 tysięcy. Obu oszustów zatrzymano, toczą się przeciw nim postępowania sądowe.