Nocne wejście żandarmów i urzędników MON do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO było legalne. Jak dowiedział się reporter RMF FM, prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.

Nocne wejście żandarmów i urzędników MON do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO było legalne. Jak dowiedział się reporter RMF FM, prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
Siedziba Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO w Warszawie /Paweł Supernak /PAP

Prokuratura stwierdziła, że to zajście nie nosi znamion przestępstwa, dlatego nie będzie śledztwa.

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w nocy 18 grudnia zeszłego roku. Pod siedzibę centrum podjechali żandarmi, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotr Bączek oraz pełnomocnik ministra obrony narodowej ds. utworzenia CEK NATO Bartłomiej Misiewicz. Dorobionym kluczem otworzyli pierwsze drzwi do budynku, a kolejne wyłamali. Poinformowali oficera dyżurnego, że przejmują budynek, a nowy szef Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO - płk. Robert Bala - jest z nimi.

Do wymiany kierownictwa w CEK NATO doszło, bo zdaniem ministerstwa Antoniego Macierewicza, Centrum działało niezgodnie z przepisami, a poprzedni szef nie zastosował się do poleceń przełożonych.

W styczniu ws. CEK NATO wszczęto śledztwo. Jak dowiedział się wówczas nasz reporter, powstało podejrzenie, że funkcjonariusze Centrum nie dopełnili obowiązków i przekroczyli swe uprawnienia. Według prokuratury, chodzi o naruszenie zasad ochrony informacji niejawnych. Funkcjonariusze mieli między innymi niewłaściwie postępować z klauzulowanymi dokumentami - nie były ewidencjonowane, a także przechowywano je w miejscach, które nie gwarantowały zachowania tajności.

(mal)