"Nazwy miesięcy w polskim języku są unikatowe" - podkreśla w rozmowie z RMF FM profesor Anna Nasiłowska z Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. W świątecznych Faktach RMF FM sprawdzamy, jakie cechy są najbardziej charakterystyczne dla naszego ojczystego języka.
Mamy tylko "maj", który nazywany jest określeniem indoeuropejskim. Listopad, kwiecień, styczeń są już nasze. Rosjanie przejęli zachodni system, a my uparliśmy się, że mamy styczeń, luty, i to coś znaczy. "Listopad" pochodzi od spadania liści i jest to bardzo logiczne, właśnie tak ten miesiąc powinien się nazywać - zaznacza profesor Anna Nasiłowska.
Najbardziej charakterystyczne dla języka polskiego według językoznawców są samogłoski nosowe takie jak "ą" i "ę". Żaden z języków słowiańskich nie ma nosówek. Do tego dochodzi to, że język polski jest deklinacyjny. Trudna deklinacja, czyli odmiana wyrazów powoduje, że język polski dla obcokrajowców jest niełatwy do opanowania - podkreśla profesor Nasiłowska. Krzysztof Varga uznał, że typowo polskie słowo to "żółć". To oczywiście prześmiewcze stwierdzenie i odnosi się do relacji międzyludzkich, zawiści, irytacji. Nie sądzę, aby słowo "żółć" było typowe dla języka polskiego. W każdym języku są słowa stanowiące test. W polskim to "W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie" czy "Stół z powyłamywanymi nogami". Jeśli ktoś nie ma opanowanej polskiej fonetyki, będzie mieć ogromny problem z tymi słowami - dodaje.
Językoznawcy przypominają, że w języku polskim używamy aż trzech wzorów deklinacyjnych. Mamy trzy rodzaje: męski, żeński i nijaki. We francuskim mamy tylko dwa rodzaje gramatyczne. Najwięcej wątpliwości wzbudza rodzaj nijaki, czasami coś gubimy w odmianie. Zastanawiamy się, jak to odmienić - "dzieci wzięły" czy "dzieci wzięli"? Oczywiście, poprawna jest pierwsza wersja, "dzieci wzięły" - podkreśla profesor Nasiłowska.
Obcokrajowcy czasami są zaskoczeni, że "Ania", "Anuszka" i "Anna" to jedno imię. Za granicą jesteśmy często rozpoznawani niestety po przekleństwach. Niestety, jednymi z pierwszych słów, których obcokrajowcy uczą się z języka polskiego są słowa, których wolelibyśmy nie słyszeć w naszym języku. To różnica, czy ktoś klnie z fantazją czy zupełnie banalnie. Często są to przekleństwa banalne, ograniczające się do kilku słów. Jeszcze kiedyś istniały wzory fantazyjnych przekleństw, na przykład "O, ty w ząbek czesany". To nie odnosiło się do seksu jak odnosi się większość obecnie używanych przekleństw. Była bariera kulturowa, aby w przestrzeni publicznej nie używać brzydkich słów. Teraz fantazyjnych przekleństw jest mniej - dodaje.