Sojuszowi Północnoatlantyckiemu grozi osłabienie. Do takiego wniosku doszli przedstawiciele europejskich krajów NATO, którzy brali udział w 38. Międzynarodowej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. Uczestnicy konferencji ostrzegają: pomiędzy Europą a USA powiększa się luka w dziedzinie technologii wojskowej.

Stany Zjednoczone dysponują obecnie najbardziej nowoczesną armią na świecie. W pełni zawodowa, wyposażona w najbardziej wymyślny technologicznie sprzęt znacząco wyróżnia się na tle innych armii NATO (najmniej odstaje armia brytyjska, także zawodowa, choć nie dysponująca takim potencjałem). Różnice pomiędzy US Army, a wojskiem pozostałych krajów paktu świetnie widać podczas różnego rodzaju misji wojskowych, które praktycznie nie byłyby możliwe do przeprowadzenia bez czynnego udziału Amerykanów czy tylko ich pomocy logistycznej. Przedstawiciele NATO przyznali, że może to grozić osłabieniem zdolności do działania całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. "Ta technologiczna przepaść to wynik dwóch czynników. Po pierwsze braku entuzjazmu po stronie Europejczyków do inwestycji. Po drugie również braku inicjatywy ze strony naszych sojuszników Amerykanów, by usprawnić transatlantycką współpracę i zapewnić transfer najnowszych technologii" - tłumaczył minister obrony Niemiec Rudolf Scharping. Jednocześnie sekretarz generalny NATO George Robertson zaapelował do USA o zniesienie "niepotrzebnych ograniczeń" w dziedzinie transferu technologii do Europy i współpracy gospodarczej. Jego zdaniem jeśli tak się nie stanie, wspólne amerykańsko-europejskie akcje wojskowe nie będą możliwe.

Innym tematem konferencji był światowy terroryzm. Amerykanie zagrozili krajom wspierającym lub tolerującym terroryzm poważnymi konsekwencjami. Zastępca sekretarza obrony USA, Paul Wolfowitz powiedział krótko: "Jesteśmy w stanie wojny. Najlepszą formą obrony jest atak".

foto RMF

07:25