Jak powiedział po rozmowach w Moskwie z przedstawicielami NATO wiceminister spraw zagranicznych, przewodniczący rosyjskiej delegacji - Jewgienij Gusarow, zmiany w zasadach współpracy są kosmetyczne. "Nie jest jasne, czym będzie się różniła nowa rada Rosja NATO od starej" - mówił Gusarow agencji Interfax.
Jego zdaniem, jeśli nie uda się pokonać rozbieżności, nie dojdzie do zaplanowanego na maj spotkania ministrów sojuszu z przedstawicielami Kremla. Tymczasem głos Rosji to tylko jeden z elementów branych pod uwagę przy okazji dyskusji nad przyszłością NATO . Dzisiejszy "The Washington Post" w komentarzu redakcyjnym zauważa, że szanse na rozszerzenie Paktu zależą też od opinii, jaką w USA wywołuje sytuacja polityczna nowych członków NATO.
Chodzi o sytuację na Węgrzech i w Czechach. Komentator gazety pisze o bardzo niekorzystnym przyjęciu w USA wypowiedzi premiera Węgier Wiktora Orbana na temat praw mniejszości węgierskiej na Słowacji. Mówi się, że wzięto je jakby wprost z lat 30. minionego stulecia. To zresztą stało się przyczyną odmówienia mu wizyty w Białym Domu.
Nie lepszą opinię ma premier Czech, Milosz Zeman, któremu z kolei zarzuca się wprost powiązania ze światem przestępczym. Zwraca się też uwagę na jego ataki na wolność prasy. NATO to sojusz, który prócz swego militarnego znaczenia ma za zadanie rozszerzać obszar wolności i demokracji – pisze "The Washington Post".
Wydarzenia na Węgrzech i w Czechach mogą sugerować, że w przypadku nowych członków Paktu nie do końca się to udało. Z pewnością nie pozostanie to bez wpływu na szansę kolejnej grupy kandydatów. Administracja w Waszyngtonie wyraźnie formułuje wobec niektórych z nich swe polityczne oczekiwania. W przypadku Słowacji wiadomo, że drogę do NATO zamknie jej powrót do władzy Władimira Mecziara. Łotwa musi poprawić swe stosunki z rosyjską mniejszością, Rumunia skuteczniej walczyć z korupcją. Nie do końca pewne jest jednak, czy wobec opinii na temat rozszerzenia w Waszyngtonie teraz to wystarczy.
rys. RMF
20:50