Po połuduniu weszło w życie rozporządzenie ministra rolnictwa, nakazujące trzymanie drobiu w zamknięciu. Podpisany w sobotę dokument zakazuje handlu żywnym drobiem na targowiskach i bazarach; zabrania organizowania ptasich targów; wystaw i pokazów.
Polskie służby weterynaryjne zapewniają, że są gotowe na wypadek pojawienia się ptasiej grypy. Główny Lekarz Weterynarii Krzysztof Jażdżewski poinformował, jaka jest procedura, w przypadku wykrycia choroby: Natychmiast wysyła się próbki w trybie pilnym do Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, nakładając na gospodarstwo kwarantannę. Jeżeli już z objawów anatomopatologicznych lub klinicznych wynika, że może to być ptasia grypa to natychmiast podejmuje się działania o zabiciu całego stada.
Wielu hodowców już w weekend zastosowało się do tych obostrzeń. Rolnicy jednak bardziej niż ptasiej grypy obawiają się spadku sprzedaży drobiu. Rolnicy z Podlasia są poważnie zaniepokojeni. Jak spadnie sprzedaż, nie będziemy mieli z czego żyć - mówią. Obawiają się też dalszych zakazów.
Reporterka RMF rozmawiała z ministrem rolnictwa Jerzym Pilarczykiem. Wytłumaczył on, co należy zrobić, jeśli zauważymy gdzieś wolno chodzący drób. Najpierw powiadamiamy najbliższą inspekcję weterynaryjną. Jej pracownik powinien pojawić się na miejscu i wyjaśnić rolnikowi konsekwencje niestosowania się do zakazu. Jeśli to nie pomoże, do akcji musi wkroczyć straż miejska albo policja. Według ministra siły kontrolne są wystarczające: W samej inspekcji weterynaryjnej pracuje w Polsce ponad 2 tysiące osób. Inne służby, które odpowiadają z porządek liczą kilkadziesiąt tysięcy osób.
Pracownik służby weterynaryjnych nie może takiej interwencji odmówić. Co do rolników i kar, to gdyby ktoś okazał się bardzo uparty i nie chciał przestrzegać zakazu, sprawa trafi do sądu grodzkiego, a ten oprócz grzywny może zastosować również areszt. Czy hodowcy stosują się do ministerialnych nakazów i zakazów? Na Kaszubach sprawdzał to dziś reporter RMF Wojciech Jankowski:
Ptasią grypą mogą zarazić się nie tylko zwierzęta na fermach, ale również ptaki miejskie – np. gołębie. Inspektorzy weterynaryjni nie będą ich jednak ani łapać ani do nich strzelać. W tym wypadku – jak przyznaje minister rolnictwa – trzeba polegać na zdrowym rozsądku. Należy unikać parków, skwerów – miejsc, gdzie dzikiego ptactwa jest najwięcej. Trzeba pamiętać, że ptaków nie wolno karmić ani dotykać.
Minister rolnictwa wprowadził nakaz trzymania ptactwa w zamknięciu po tym, jak Komisja Europejska potwierdziła, że wykryte w Rumunii przypadki ptasiej grypy były spowodowane groźnym dla człowieka szczepem H5N1.