"W imieniu organizatorów Festiwalu Krzysztofa Pendereckiego wyrażam ubolewanie z powodu sytuacji jakiej doświadczył wiolonczelista, Amit Peled, na lotnisku w Warszawie" – poinformował dyrektor Stowarzyszenia im. Ludwiga van Beethovena, Andrzej Giza. Artyście odebrano zapasowy komplet strun. "Cóż, przynajmniej nie wzięli też mojej wiolonczeli uznając, że jej końcówka może zostać użyta do dźgnięcia kogoś" - podsumował całą sytuację muzyk.
Jak wyjaśnił w przekazanym oświadczeniu dyr. Giza: "artyście odebrano zapasowy zestaw strun do instrumentu, uznając je za potencjalne narzędzie zagrażające pozostałym pasażerom oraz grożono usunięciem strun z cennego, historycznego instrumentu, który wcześniej należał do Pablo Casalsa. Koncertujący na całym świecie od prawie trzech dekad wiolonczelista po raz pierwszy doświadczył tego typu problemów".
Amid Peled był solistą koncertu otwierającego Festiwal Krzysztofa Pendereckiego celebrujący 85. urodziny polskiego kompozytora. Muzyk nie krył swojego oburzenia całą sytuacją. Całą sprawę opisał w mailu do redakcji Classic FM. Właśnie zagrałem podczas koncertu otwierającego Festiwal Krzysztofa Pendereckiego. Co za wyróżnienie - napisał i dodał: W Warszawie na lotnisku pierwszy raz odebrano mi struny. Ochrona uznała, że są zbyt niebezpieczne, by wziąć je na pokład samoloty. To pierwszy taki przypadek.