Stołeczni policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstwami rozbili grupę przestępczą podejrzewaną o podpalenie klubu znajdującego się na terenie warszawskiego Śródmieścia. Gang miał też na koncie napady metodą „na policjanta” i inne przestępstwa.
Funkcjonariusze od dłuższego czasu zbierali dowody na działalność grupy przestępczej działającej w całym kraju. Udało im się ustalić miejsca, w którym przebywają członkowie gangu. Kiedy pod koniec września ustalono, że grupa może dokonać rozboju, funkcjonariusze przygotowali działania, do których zostali zaangażowani stołeczni antyterroryści.
Celem sprawców miał być mieszkaniec Gołdapi. Mundurowi zatrzymali przestępców, kiedy ci wchodzili do bloku, udając policjantów - mieli przy sobie radiostacje, kabury, atrapy broni, kajdanki i opaski z napisem "policja". Wśród nich znalazł się mężczyzna o pseudonimie "Fama", który jest uznawany za szefa gangu. 41-latek ma na swoim koncie m.in. zabójstwo i napady rabunkowe. Niemal połowę swojego życia spędził "za kratkami". W marcu opuścił więzienie. Teraz znów może do niego wrócić, ponieważ razem z czterema innymi członkami gangu, usłyszał zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz usiłowania rozboju.
Po zatrzymaniach policjanci próbowali dotrzeć do kolejnych członków gangu. Zaledwie trzy tygodnie po akcji w Gołdapi zatrzymano dwie kolejne osoby. Okazało się, że te osoby mogą mieć na swoim koncie podpalenie klubu rozrywkowego, znajdującego się na terenie warszawskiego Śródmieścia. Straty po pożarze zostały oszacowane na 5,5 miliona złotych. Mężczyznom postawiono zarzuty sprowadzenia zdarzenia zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach w postaci pożaru. Obaj odpowiedzą także za udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Takie zarzuty prokurator przedstawił również zatrzymanym wcześniej dwóm mężczyznom, ponieważ okazało się, że i oni mają związek z podpaleniem klubu.
Z zebranych przez śledczych informacji wynika, że pożar został wywołany, żeby zmusić właściciela klubu do jego zamknięcia. Wszystko wskazywało na to, że motywem działania sprawców było zlikwidowanie konkurencji, dlatego policjanci wytypowali kolejne osoby, które mogły mieć związek z tym przestępstwem.
Funkcjonariusze ustalili, że 50 i 51-latek mogli zlecić gangowi podpalenie klubu. Mężczyźni zostali zatrzymani przez policjantów z CBŚP w Białymstoku. W ich miejscach zamieszkania zabezpieczono między innymi nielegalną broń, środki odurzające oraz pieniądze na poczet przyszłych kar. Prokurator przedstawił już im zarzut za podżeganie do podpalenia klubu.
Tego samego dnia policjanci zatrzymali jeszcze 28-latka podejrzanego o udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym, podpalenie oraz usiłowanie rozboju. Mężczyzna był poszukiwany czterema listami gończymi.
Sprawa jest rozwojowa, a policjanci nie wykluczają kolejnych zatrzymań.