To dowód, że Ruch Palikota przejmuje rozmaite zużyte elementy naszej działalności - czy to zużyte budynki, czy rozmaite zużyte już symbole, czy może też jakieś zużyte osobowości. Po prostu ktoś musi zjeść te resztki - tak Leszek Miller skomentował informacje o przechodzeniu byłych działaczy SLD do Ruchu Palikota i możliwym wynajęciu przez to ugrupowanie pokoi w dawnej siedzibie lewicy przy ul. Rozbrat.
Rzecznik klubu Ruchu Palikota, pytany o wynajem pomieszczeń w budynku przy Rozbrat, potwierdził, że partia poszukuje lokalu w Warszawie. Nie chcielibyśmy, by to były jakieś błyszczące szklano-marmurowe biurowce, więc szukamy ludzkiej siedziby, normalnej. Jedną z lokalizacji, którą rozpatrujemy dość poważnie jest akurat Rozbrat, bo jest to prywatny budynek i z tego, co wiem, poszukiwani są najemcy - stwierdził Andrzej Rozenek.
Odpowiedź Leszka Millera, szefa klubu SLD, była krótka: Jeżeli Ruch pana Palikota chce tam się wprowadzić, to tylko jest dowód, że Ruch Palikota przejmuje rozmaite zużyte elementy naszej działalności - czy to zużyte budynki, czy rozmaite zużyte już symbole.
Miller zaapelował też do mediów, by nie dały się nabrać na politykę informacyjną Ruchu Palikota, który - jego zdaniem - próbuje przekonywać, że z Sojuszu do Ruchu przechodzą "dziesiątki, setki czy tysiące osób". Według Millera, to nieprawda - podobnie jak pogłoski o przejściu do Ruchu Włodzimierza Czarzastego razem ze Stowarzyszeniem Ordynacka.
To wszystko jest nieprawda. Dzisiaj (we wtorek) rzeczywiście odeszły cztery osoby. Nie cieszę się z tego, bo znam przynajmniej niektóre z nich, ale cztery osoby to my przyjmujemy do SLD w ciągu godziny, więc to nie jest jakaś specjalna strata - mówił Miller.
We wtorek do Ruchu Palikota dołączyli byli działacze Sojuszu, członkowie rozwiązanego w listopadzie koła SLD Śródmieście - Jerzy Budzyn, Przemysław Zając, Robert Stolarek i Grzegorz Walkiewicz.