Fotoradary - zamiast 100 milionów złotych miesięcznie - zarabiają tylko kilka. Jak dowiedział się "Dziennik Gazeta Prawna", od początku roku urządzenia rozstawione na polskich drogach przyniosły niecałe 7 milionów złotych. Te dane mogą okazać się kłopotliwe dla ministra finansów.
Jacek Rostowski założył, że w tym roku zbierze z fotomandatów ponad 1,2 miliarda złotych. Oznacza to, że miesięcznie z tego tytułu powinno spływać do kasy państwa około 100 milionów złotych.
Zdaniem ekspertów, nie ma już żadnych szans na realizację tego planu - i to pomimo rekordowych nakładów na rozbudowę sieci fotoradarów i jej obsługę. Poważne problemy z tego powodu może mieć przede wszystkim Generalna Inspekcja Transportu Drogowego, która w lipcu ubiegłego roku przejęła od GDDKiA i policji sieć fotoradarów i obiecała podnieść ich wydajność.
Teraz inspekcja tłumaczy, że dotychczasowe wpływy są na niskim poziomie, bo system nie działa jeszcze optymalnie i wciąż jest w budowie. Poza tym, zdaniem inspektorów, wpływy z fotoradarów w rzeczywistości są dużo większe, bo spora część mandatów nie została jeszcze wysłana kierowcom.