Był już dziennikarzem, działaczem związku koszykówki, piłkarskim sędzią. Dziś jest szefem PZPN - w stanie zawieszenia. Michał I Niezatapialny, czyli Michał Listkiewicz. Przetrwał już wiele burz we władzach Związku ,przetrwa i tę która właśnie się przetacza.
Żyć dobrze ze wszystkimi, odnosić sukcesy i umieszczać swoich ludzi w dobrych miejscach – to strategia Michał Listkiewicza. Szef PZPN bardzo umiejętnie schodzi z linii strzału, nawet jeśli prowadzi wojny, nie są one na śmierć i życie. Ma bardzo niewielu zajadłych wrogów. Najlepszy dowód to zachowanie sprzed kilku ostatnich dni.
Według informacji, do których dotarł reporter RMF FM, Listkiewicz doskonale wiedział co się święci. Został uprzedzony, by nie podejmował ostrych kroków, a włos mu z głowy nie spadnie. Od dwóch dni prezes, który właściwie powinien być na pierwszej linii futbolowego frontu, ukrył się gdzieś przed światem, nie podgrzewa atmosfery i nie robi niczego, co mogłoby go skłócić z którąś ze stron.
Doskonale wie, że ta polityka, niezależnie od wyniku piłkarskiego starcia, pozwoli mu utrzymać lukratywną posadę w spółce organizującej Euro 2012. Jako, że przyznanie Polsce i Ukrainie mistrzostw jest niewątpliwie także jego sukcesem, Listkiewicz może być spokojny. Środowisko piłkarskie nie da mu zginąć, a i jego notowania w strukturach międzynarodowych są doskonałe, zwłaszcza po tym, gdy prezes wyswatał szefa FIFA Seppa Blattera z jedną ze swych podwładnych.