Przed łódzkim sądem stanie 62-letnia emerytowana nauczycielka, która przez trzy lata wyłudziła niemal dwa miliony złotych. Oszustka mamiła ludzi korzystnymi inwestycjami, m.in. związanymi z Euro 2012. Grozi jej kara do 10 lat więzienia.

62-letnia Małgorzata L. z Pomorza to emerytowana nauczycielka nauczania początkowego. Wiosną 2009 roku kobieta - po wizycie w jednym z hoteli - postanowiła radykalnie odmienić swoje życie. Jak później tłumaczyła, impulsem było to, gdy zobaczyła, jak wygląda życie zamożnych ludzi. Kobieta zerwała kontakty z rodziną, wyprowadziła się z domu i zajęła się oszustwami na dużą skalę.

Historia jak z filmu

62-latka przedstawiała się jako profesor nauk matematycznych. Twierdziła, że wykłada na niemieckich uniwersytetach i ma szerokie znajomości m.in. w tamtejszych bankach. Dla uwiarygodnienia pokazywała pierwsze strony swoich rzekomych publikacji naukowych i podrobione wyciągi bankowe.

Wynajmowała apartamenty w hotelach i zapraszała do nich swoich przyszłych "inwestorów". Tam roztaczała przed nimi wizje szybkiego zarobienia dużych pieniędzy i uzyskania wysokich zysków z lokowania pieniędzy głównie w niemieckich bankach lub zainwestowania w przygotowania do Euro 2012; twierdziła, że chodzi przede wszystkim o budowę stadionów i infrastruktury - wyjaśnia rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Zdarzało się także, że oskarżona wmawiała pokrzywdzonym, że pracuje w amerykańskiej agencji kosmicznej NASA.

Uwierzyło jej co najmniej osiem osób, od których wyłudziła prawie dwa miliony złotych. Pieniądze Małgorzata L. bardzo szybko wydawała. Prowadziła wystawny tryb życia i podróżowała. Trzy razy była w Australii, odwiedziła też Kubę, Grecję, Singapur czy Wyspy Kanaryjskie. Zdarzało się również, że nie regulowała rachunków za apartamenty w hotelach.

Pieniądze przepadły jak kamień w wodę

62-latka została zatrzymana przez policję w grudniu zeszłego roku w Łebie, gdzie ukrywała się pod fałszywym nazwiskiem. Trafiła do aresztu. Grozi jej do 10 lat więzienia.

W trakcie śledztwa początkowo kobieta przyznała się do zarzucanych jej przestępstw. Opowiadała, że jest przerażona tym co zrobiła, a wszystko zaczęło się, gdy zamieszkała w jednym z hoteli i zobaczyła jak wygląda życie ludzi, którzy mają pieniądze. Wpadła w zachwyt, był to dla niej inny świat, w którym chciała zostać i zaimponować znajomym, że ma pieniądze, że mogła prowadzić inne życie - relacjonował jej wyjaśnienia rzecznik prokuratury.

Podczas kolejnego przesłuchania kobieta mówiła, że pieniądze przekazała innej osobie, która miała je zainwestować. Nie chciała podać bliższych informacji o tej osobie. Badający ją biegli psychiatrzy stwierdzili, że jest poczytalna. Prokuratura odzyskała 80 tysięcy złotych, które oskarżona przekazała rodzinie. Pozostałych wyłudzonych pieniędzy nie udało się odzyskać.