Wprawdzie specjaliści uspokajają, że zagrożenia powodzią nie ma, to i tak mieszkańcy Lubelszczyzny nerwowo patrzą na rzeki. Przez region przepływa podwyższona fala po powodzi na południu Polski. Wczoraj stan alarmowy na Wiśle w Annopolu został przekroczony o pół metra.
Według służb zarządzania kryzysowego wojewody, wysoki stan wód może się utrzymywać jeszcze przez kilka dni. Na Lubelszczyźnie nie ma jednak zagrożenia powodzią - zapewnia dyżurny z wojewódzkiego centrum. Jak dodał, sytuacja jest pod kontrolą.
Jeszcze nie jest tak tragicznie. Mamy nadzieję, że nie będzie tak, jak w zeszłym roku – mówią reporterowi RMF FM Krzysztofowi Kotowi mieszkańcy okolic Annopola:
Stabilizuje się poziom podkarpackich rzek; w większości woda płynie poniżej stanów
ostrzegawczych. W związku z tym rano odwołano alarmy powodziowe dla czterech powiatów: łańcuckiego, leżajskiego, przeworskiego i jarosławskiego.
W regionie jedynie San w okolicy Stalowej Woli przekracza stan alarmowy o 36 cm. Przechodzi tam fala wezbraniowa na rzece, która powoli mija Nisko. W Nisku San płynie kilkanaście centymetrów powyżej alarmu.
Wisłok stan ostrzegawczy o ponad metr przekracza już tylko w Tryńczy, przy ujściu do Sanu. Przybiera natomiast Wisła, ale już poza granicami województwa.
W dalszym ciągu jednak alarmy powodziowe obowiązują w kilku gminach powiatu niżańskiego (Krzeszów, Ulanów, Rudnik nad Sanem, Nisko) i stalowowolskiego (Radomyśl nad Sanem, Pysznica, Stalowa Wola, Zaleszany). Pogotowia obowiązują w dwóch gminach powiatu tarnobrzeskiego (Gorzyce, Baranów Sandomierski).
Mieszkańcy Leska mają już wodę w kranach. Będzie ona jeszcze przebadana przez sanepid, więc na razie przed spożyciem należy ją przegotować. Od piątku w mieście nie było wody. W wyniku powodzi zalane zostały studnie gruntowe, z których miasto czerpało wodę. Dziś opadająca woda pozwoliła na oczyszczenie studni.