Na nadzwyczajnym sejmiku zebrali się lubelscy radni, by wybrać przewodniczącego sejmiku i marszałka województwa. Nie jest to takie proste, bowiem zarówno koalicja SLD i Samoobrony, jak i opozycja PSL i LPR, mają po 16 głosów. Targi na głosy trwają od 18 listopada i końca nie widać.
Obie strony próbują przeciągnąć na swoją stronę chociażby jednego przeciwnika, mamią intratnymi stanowiskami i oskarżają się o używanie w tej walce chwytów poniżej pasa.
Nie unika ich także wojewoda, który podważył ważność ślubowania, złożonego przez jednego z radnych stojących po przeciwnej stronie barykady. To spowodowało, że siły przeciwników wyrównały się – mamy 16:16. Dzięki temu z kolei można w prosty sposób blokować wszelkie prace sejmiku. Od kilkunastu tygodni postkomuniści i ludzie Leppera nie pojawiają się po prostu na zwoływanych zebraniach.
Zdaniem poseł Zyty Gilowskiej wojewoda zagraża demokracji: Uchyla te uchwały, które są niezgodne z interesem jego opcji politycznej. Wojewoda nie chce komentować oskarżeń, a wspierani przez niego politycy próbują dodatkowo przeciągnąć na swoją stronę dwóch ludowców. Podobno nawet już im się to udało - jednemu z nich zaproponowali fotel wicemarszałka.
Oczywiście wszystko załatwiają w Warszawie, poprzez kierownictwo partii, bo tutaj w terenie rządzi nieskory do rozmów z Sojuszem poseł Zdzisław Podkański.
Jeśli do 12 lutego zainteresowani nie porozumieją się, województwem będzie rządzić komisarz. Ale nie ludowy...
13:45